Berczyński w czwartkowym "Super Expressie" przyznał, że w sprawie przetargu na Caracale miał "do wglądu dokumenty, w których były zapytania ofertowe", jednak "wszystkie one miały najniższą klauzulę tajności" i "nie wymagały przechowywanie w sejfie". Na pytanie dlaczego tak źle "ocenił francuskie helikoptery Berczyński mówi: "bo są przeciętne i były dwa razy za drogie". "I dlatego, jak to pan określił, uwalił pan caracale?" - dopytuje "SE", na co Berczyński odpowiada: "bo to była próba kradzieży z Polski miliarda albo więcej dolarów. To był duży, a może największy przekręt w historii Polski. Moje polskie sumienie, a są jeszcze tacy ludzie, nie pozwoliło mi przejść nad tym obojętnie". Lubnauer pytana na konferencji prasowej o tę wypowiedź odpowiedziała, że powinna nastąpić dymisja ministra obrony narodowej. "To on odpowiada za pana Berczyńskiego, to jego człowiek, to człowiek, którego on wprowadził" - mówiła. "Po drugie - gdzie jest pan Berczyński? Czy on już został przesłuchany przez prokuraturę, czy został przesłuchany przez służby, komisje odpowiednie, które by stwierdziły, że nie mamy do czynienia ze złamaniem prawa?" - pytała. Szefowa klubu Nowoczesnej przypomniała, że posłowie jej partii złożyli wniosek o powołanie komisji śledczej ws. przetargu na śmigłowce dla wojska. "Jeżeli porównamy to do skali Amber Gold, jeżeli porównamy to do skali nawet SKOK-ów, to mamy do czynienia chyba z największą, gigantyczną aferą na taką kwotę, która jest nieporównywalna do czegokolwiek innego" - stwierdziła. Lubnauer pytała również, w jakim celu Berczyński uzyskał dostęp do dokumentów ws. przetargu na Caracale, podczas gdy był "postronną osobą". "Mamy do czynienia z sytuacją, w której w każdym normalnym państwie prawdopodobnie przewalony byłby cały rząd, a my nie możemy się doczekać nawet dymisji ministra Macierewicza" - dodała. Wzajemne oskarżenia Przetarg na wielozadaniowe śmigłowce dla wojska rozpisano wiosną 2012 r. W kwietniu 2015 r. MON wskazało na śmigłowiec Caracal, wartość kontraktu miała wynieść łącznie z podatkami 13,4 mld zł. Protestowały wtedy PiS i związki zawodowe, działające w zakładach w Mielcu i Świdniku, które również startowały w przetargu. We wrześniu 2015 r. rozpoczęły się negocjacje umowy offsetowej. Na początku października 2016 r. Ministerstwo Rozwoju uznało ofertę offsetową za niezadowalającą, a dalsze rozmowy za bezprzedmiotowe. Obecnie w MON trwa nowe postępowanie, które ma wskazać śmigłowce dla wojsk specjalnych i do zadań morskich. W kwietniu ówczesny szef podkomisji ds ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej Wacław Berczyński w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" powiedział, że to on "wykończył" Caracale. Przedstawiciele rządu i politycy PiS zapewniali, że Berczyński nie miał nic wspólnego z negocjacjami offsetowymi, które rozpoczęły się we wrześniu 2015 r. i zakończyły bez podpisania umowy w październiku 2016 r. 20 kwietnia szef MON Antoni Macierewicz przyjął rezygnację Berczyńskiego z kierowania podkomisją ds zbadania katastrofy smoleńskiej. PO złożyła zawiadomienie do prokuratury ws. przetargu na śmigłowce dla wojska. W zawiadomieniu PO chodzi o możliwe przekroczenie uprawnień przez szefa MON i ujawnienia informacji niejawnych osobom nieuprawnionym, za które PO uważa Berczyńskiego, jego zastępcę w podkomisji ds zbadania katastrofy smoleńskiej dr Kazimierza Nowaczyka i byłego szefa gabinetu politycznego i rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza. Jak podkreślali posłowie PO, były to osoby, które nie zostały zweryfikowane przez polskie służby specjalne i nie miały certyfikatów bezpieczeństwa. Resort obrony oświadczył, że nie jest prawdą, że szef MON bezprawnie udostępnił klauzulowane dokumenty. Jak mówił wiceminister Michał Dworczyk, Berczyński, Nowaczyk i Misiewicz mieli upoważnienie szefa MON do wglądu w "archiwalną dokumentacją" techniczną dotyczącą zakończonego we wrześniu 2015 r. postępowania na śmigłowce oraz nie mieli wglądu do dokumentów negocjacji offsetowych, prowadzonych przez Ministerstwo Rozwoju. Dworczyk pokazał dziennikarzom kopie poświadczenia bezpieczeństwa wydane Berczyńskiemu przez szefa SKW w marcu 2017 r. oraz tymczasowego upoważnienia wystawionego przez ministra obrony w styczniu 2016 r. Podkreślił, że posłowie PO widzieli te dokumenty i że podobnych upoważnień udzielali także ministrowie w czasach rządu PO-PSL. W ubiegłym tygodniu szef MON zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez posłów PO. Według ministra, posłowie powiadomili prokuraturę o przestępstwie wiedząc, że go nie było. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro nie wykluczył, że prokuratura przesłucha Berczyńskiego w związku z przetargiem na śmigłowce. Zastrzegł jednocześnie, że nie dyktuje, kiedy kogo przesłuchać. Taką decyzję podejmują prokuratorzy. Śledztwo dotyczące organizacji postępowania na śmigłowce, a następnie odstąpienie od kontraktu prowadzi dd listopada 2016 r. Prokuratura Regionalna w Szczecinie.