Prezydent Andrzej Duda poinformował w piątek, że złoży tego dnia w Senacie projekt postanowienia o zarządzeniu referendum ogólnokrajowego w dniach 10-11 listopada 2018 r. dotyczącego zmian w konstytucji. Jak dodał, w projekcie ostatecznie jest 10 pytań. Wśród pytań referendalnych są m.in. te o konstytucyjne zagwarantowanie nienaruszalności praw rodziny do świadczeń z programu 500, prawa do emerytury nabywanego w wieku 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Inne będzie brzmiało: czy jest pani/pan za systemem prezydenckim; za systemem gabinetowym, czy za utrzymaniem obecnego modelu władzy wykonawczej. Prezydent chce też spytać w referendum obywateli czy są za konstytucyjnym unormowaniem wyborów posłów na Sejm RP: w jednomandatowych okręgach wyborczych (system większościowy), w wielomandatowych okręgach wyborczych (system proporcjonalny), czy za połączeniem obu systemów (system mieszany). "Dzisiejsze oświadczenie prezydenta pokazuje przede wszystkim dwie rzeczy: jedna z nich jest taka, że Andrzej Duda kieruje zachętę do Kukiz'15, poprzez pytanie dotyczące jednomandatowych okręgów wyborczych, o które było już pytanie w referendum z 2015 roku. Druga wskazuje, że prezydent zdaje się dawać PiS - poprzez swój upór dotyczący daty referendum, która koliduje i z wyborami samorządowymi i ze świętem narodowym, 100. rocznicą odzyskania przez Polskę niepodległości - pretekst do tego, by ta nieszczęśliwa inicjatywa się w ogóle nie odbyła" - oceniła Lubnauer. Według niej pomysł prezydenta jest "szczególnie nieudany". "Bo nie ma u nas formuły referendum konsultacyjnego. Referendum konstytucyjne można przeprowadzić, by zatwierdzić zaproponowaną wizję ustroju państwa po przyjęciu przez Sejm i Senat większością konstytucyjną. A jeśli prezydent jest ciekawy opinii Polaków, to może zrobić sondaż. Taniej i szybciej " - powiedziała PAP szefowa Nowoczesnej. "Oprócz tego w zaproponowanych przez prezydenta pytaniach ustrojowych jest próba wpisania socjalnego państwa na zasiłku PiS do konstytucji, m.in. poprzez pytanie o program 500 plus. Ma to i zwiększyć frekwencję w referendum, i wykazać pozorną troskę głowy państwa o społeczeństwo. Ale tak się nigdzie, w żadnym europejskim państwie nie robi - nie wpisuje się do konstytucji programów socjalnych. Jesteśmy temu przeciwni, podobnie jak całej inicjatywie prezydenta. Nie widzimy też potrzeby wzmacniania roli chrześcijańskich wartości w konstytucji, Polska nie powinna zmierzać do państwa wyznaniowego, a Nowoczesna jest za rozdziałem Kościoła I państwa." - zaznaczyła. Podkreśliła też, że jeśli jednak decyzją PiS referendum się odbędzie, to Nowoczesna potraktuje je jako plebiscyt dot. poparcia dla PiS. "Niska frekwencja pokaże niską aprobatę dla działań PiS prowadzących do niszczenia państwa prawa. Nikt nie zamierza zmieniać Konstytucji z człowiekiem, który ją regularnie łamie" - dodała Lubnauer.