Pogodowa huśtawka na szczęście nie zdążyła jeszcze rozregulować roślin. - Mamy długą, ciepłą jesień. Były przymrozki, ale były też dni na plusie. Na razie nie powinno mieć to znaczenia - chyba że nieoczekiwanie, bez okrywy śniegowej, nagle temperatura spadnie do minus 20 stopni Celsjusza - mówi dr Agnieszka Dąbrowska z Ogrodu Botanicznego UMCS w Lublinie. Skąd więc kwitnienie kilku gatunków roślin, jak pierwiosnki i kalina?- To się zdarza. Nie jest to nic, co wcześniej już by się nie wydarzyło. Te rośliny dały się nieco oszukać pogodzie. Ciepło, w nasłonecznionych miejscach, ale na szczęście dadzą sobie radę i po tym dodatkowym kwitnieniu wiosną nie powinno być problemu - przekonują eksperci. Dr Anna Cwener z Ogrodu Botanicznego UMCS w Lublinie podkreśla, że temperatura to nie jedyny czynnik, na który reagują rośliny. - Przede wszystkim to długość dnia, która determinuje aktywność w wytwarzaniu barwników. Wilgotność, różnica temperatur w dzień i w nocy i wiele innych niezauważalnych dla ludzi - dodaje dr Cwener. - Dzięki temu, mimo że jeden z czynników, jakim jest temperatura, mógłby rozregulować zegar biologiczny roślin, to jednak pozostałe czynniki do tego nie dopuszczą. Na razie przynajmniej, nawet przy tak ciepłych dniach, nie musimy się obawiać - zaznacza. - Jeśli nawet teraz mamy ciepłe dni, to jeśli przyjdą w końcu mrozy i nie nastąpi to gwałtownie, rośliny dadzą sobie radę - wyjaśnia dr Agnieszka Dąbrowska. - Trzeba zauważyć, że taka - wydawałoby się nietypowa - pogoda jak na tę porę roku, od wielu lat nie jest niczym nadzwyczajnym. Przyroda też się do tego zaadaptowała. Bardziej niebezpieczna dla roślin jest susza, niż kilka cieplejszych dni o tej porze roku. Zwłaszcza, że nawet jeszcze nie mamy kalendarzowej zimy - dodaje. Krzysztof Kot, Malwina ZaborowskaZobacz na RMF24.pl