Według przepisów zawartych w projekcie, zabronione byłoby także posiadanie i obrót nasionami środków odurzających. Ponadto, do dwóch lat więzienia groziłoby właścicielom lokali rozrywkowo- usługowych, którzy nie poinformowaliby organów ścigania o handlu narkotykami w ich lokalu. Pracodawców mieliby obowiązek niedopuszczenia do pracy osób, które można podejrzewać, że są pod wpływem narkotyków. Za stawienie się do pracy pod wpływem środków odurzających lub za używanie ich w pracy pracodawca mógłby stosować karę pieniężną. Przedstawiciel wnioskodawców Przemysław Andrejuk argumentował, że w walce z rozpowszechnianiem narkotyków postępowanie liberalne nie przynosi efektów. Jak dodał, w ostatnim czasie na przykład "w Holandii znacznie wzrosła liczba osób uzależnionych od kokainy, co jest wtórnym elementem szerokiej liberalizacji" rozwiązań prawnych. - Również w Polsce, jak pokazują badania, w ostatnim czasie liczba młodych osób mających kontakt z marihuaną znacznie wzrosła - zaznaczył Andrejuk. Według niego, wpływ na to miały m.in. przekazy "bagatelizujące i trywializujące problem narkotyków". Projekt nowelizacji skrytykowała Beata Małecka-Libera (PO), według której jest on "nieudaną próbą podjęcia ważnego tematu". Dodała, że część z proponowanych zapisów znajduje się już w obecnych przepisach prawnych. Także Stanisław Piosik (SLD) powiedział, że choć "każda zmiana ustawy mogąca ograniczyć handel narkotykami warta jest poparcia", to jednak za pomocą zapisów ustawowych "nie rozwiąże się problemu narkomanii, a wprowadzane kary powinny być przede wszystkim skuteczne". Reprezentujący stronę rządową Główny Inspektor Sanitarny Andrzej Wojtyła zaznaczył natomiast, że projekt "precyzuje dotychczas obowiązujące regulacje, które w obecnej ustawie nie są doskonałe". Dodał jednak, że projekt wymaga dalszych prac.