napisał we wniosku o odwołanie , że wicemarszałek "dopuścił się zniesławienia posła W. Wierzejskiego, podając oczywistą nieprawdę". Chodzi o piątkową wypowiedź wicemarszałka, który powiedział dziennikarzom, że poseł "napisał na drzwiach swojego biura, że "Żydom i dziennikarzom "Gazety Wyborczej" wstęp wzbroniony". Ta wypowiedź Olejniczaka, według Wierzejskiego, "szkaluje w sposób ordynarny i nikczemny posła na Sejm". Wicemarszałek przyznał, że popełnił "szkolną pomyłkę", mówiąc o "Żydach" zamiast o "pederastach". Jednak, według Olejniczaka, poniedziałkowy wniosek służyć ma odwróceniu uwagi od tego, co się dzieje w LPR i Młodzieży Wszechpolskiej. Wierzejski zapowiedział, że we wtorek przygotowany zostanie pozew cywilny przeciwko Olejniczakowi w związku z jego wypowiedzią, a także wniosek o uchylenie jego immunitetu poselskiego. Wiceszef LPR liczy, że koalicjanci - PiS i Samoobrona - poprą wniosek o odwołanie Olejniczka. - Przedstawiciele PiS od wielu miesięcy mieli w naszych rozmowach koalicyjnych zastrzeżenia do pracy Olejniczaka - zaznaczył Wierzejski. Sprawa wniosku o odwołanie Olejniczaka była jednym z tematów spotkania przedstawicieli klubów koalicyjnych, jakie odbyło się w poniedziałek w Sejmie. Piotr Ślusarczyk (LPR) powiedział przed spotkaniem z szefem klubu Markiem Kuchcińskim, Krzysztofem Jurgielem z tego klubu i Krzysztofem Filipkiem z Samoobrony, że będzie przekonywał koalicjantów do poparcia wniosku. Zarówno Jurgiel, jak i Filipek powiedzieli po spotkaniu, że przed dyskusją na forach klubów, nie zapadnie decyzja w sprawie wniosku. Mimo to, Filipek ocenił, że wniosek LPR jest "mało wystarczający", by odwołać Olejniczaka. LPR chce też m.in. by "procesy nie ciągnęły się latami, ale by dziennikarze przepraszali w dwa tygodnie" oraz by "redakcja, która przekroczy pewien limit skazań (za pomówienia-red.), była automatycznie zamykana, jako ta, która bazuje wyłącznie na kłamstwie". - Powinien być stosowany (w sądach) tryb specjalny, to czy ktoś skłamał jesteśmy w siedem dni, czy góra w dwa tygodnie gotowi udowodnić - powiedział Wierzejski. Jako przykład dziennikarskiej manipulacji Wierzejski przywołał m.in. opublikowanie w piątkowej "Gazecie Wyborczej" i w czwartkowych "Faktach" TVN zdjęć z koncertu, który odbył się w 2002 r. Jak informowały "Fakty", na zdjęciach widać było jak Wierzejski tańczy wraz z innymi uczestnikami, "wyglądającymi na skinheadów". Wierzejski powiedział, że został poproszony o wspólne zdjęcie pod sceną, na której odbywał się koncert. W koncercie - jak przekonywał - udział brały m.in. "zespoły chrześcijańskie o profilu oazowym". We wtorek portal Dziennik.pl opublikował film z imprezy neofaszystowskiej, przedstawiający młodych ludzi, którzy bawią się na tle flag: polskiej i faszystowskiej, wznoszą nazistowskie okrzyki i palą pochodnie w kształcie swastyki. W kolejnych dniach sprawę opisywały także inne media: gazetowe wydanie "Dziennika" i "Fakt". Młodzież Wszechpolska zaprzeczała, jakoby w imprezie brali udział członkowie tego stowarzyszenia. Media informowały, że wśród neofaszystów była asystentka europosła Macieja Giertycha, działaczka Młodzieży Wszechpolskiej Leokadia Wiącek. Wiącek przeprosiła za swoje zachowanie, została jednak dyscyplinarnie zwolniona z pracy przez Giertycha wykluczona z MW. Wierzejski ocenił, że za ujawnieniem tego filmu "stały określone interesy polityczne". Jak powiedział, "nie było to zrobione przypadkowo". Poseł powiedział, że także piątkowa wypowiedź Olejniczka wpisuje się w "kampanię przeciwko LPR".