W rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem Łoziński przekonuje, że KOD jest nadal potrzebny, ponieważ "mamy do czynienia z pełzającym zamachem stanu". Jak wyjaśnia, Mateusz Kijowski znalazł się na czele KOD "z przypadku". "Ja napisałem apel, a on założył konto na Facebooku. Nikt nie spodziewał się takiego odzewu (...) To nie Kijowski założył KOD. Ani nie ja. Społeczeństwo to zrobiło" - powiedział Łoziński. Tłumacząc się z afery z fakturami dla firmy Kijowskiego, rozmówca "Rzeczpospolitej" mówił: "Jesteśmy na zakręcie. Działaliśmy tak szybko, że nie zadbaliśmy o formalności (...) Gdyby Kijowski dostawał pensję i nie musiał kombinować, to nie byłoby afery". Łoziński pracuje obecnie nad planem naprawczym. "Robimy porządek w dokumentacji finansowej" - zaznaczył. Działacz skomentował też fakt, że Kijowski chce kandydować na szefa KOD. Jego zdaniem, Kijowski powinien się czasowo wycofać. "To dobry człowiek, który się zaplątał i w panice robi kolejne błędy. Zabrakło mu odpowiedzialności. Komitetowi grozi przez to rozłam" - powiedział "Rzeczpospolitej". Podkreślił jednak, że nikt nie może Kijowskiemu zakazać kandydowania, ani wyrzucić go z Komitetu. Cały wywiad w dzisiejszej "Rzeczpospolitej".