Do trzech wypadków doszło w Polsce, do jednego, ale z udziałem polskiego samolotu, na Słowacji. Samolot, który 29 kwietnia rozbił się na Orlej Górze, już w 2009 roku został wykreślony z rejestru z powodu nieodnowienia świadectwa technicznego. Winnym drugiej z katastrof z tragicznego majowego długiego weekendu był prawdopodobnie zamontowany w samolocie niecertyfikowany silnik motocyklowy. "Nasz Dziennik" wyjaśnia, że do najpoważniejszych naruszeń doszło podczas lotu z 29 kwietnia. Pilot samolotu Aviasud Mistral, który wystartował z lądowiska Kamieńsk-Orla Góra, wprawdzie posiadał ważną licencję wydaną w Czechach, ale samolot, którym leciał, w ogóle nie powinien wznieść się w powietrze. Maszyna, zarejestrowana w Czechach, została wykreślona z rejestru już 16 września 2009 roku z powodu nieodnowienia świadectwa technicznego. Ponadto, jak ustaliła PKBWL, w chwili wypadku na pokładzie samolotu nie było żadnej dokumentacji - w tym instrukcji użytkowania w locie oraz dowodu ubezpieczenia OC. Na tym nie koniec, bo samolot zatankowany do pełna był za ciężki. Jego maksymalna masa startowa została przekroczona o 53 kilogramy. Jakby tego było mało, w trakcie badania okazało się, że teren "lądowiska" na górze Kamieńsk znajduje się pod zarządem Nadleśnictwa Bełchatów, które "występowało pisemnie do Departamentu Lotnisk Urzędu Lotnictwa Cywilnego o wykreślenie go z ewidencji lądowisk, lecz do tej pory nie zostało z niej wykreślone". Więcej szczegółów na ten temat - w "Naszym Dzienniku".