"Dzisiaj, ze względu na brak załóg, które uczestniczą w nielegalnym strajku w LOT, spółka odwołała trzy wyloty z Warszawy, 10 przylotów do Warszawy oraz trzy loty z portów regionalnych. W sumie jest to 16 rejsów" - poinformował Konrad Majszyk z biura prasowego LOT. Odwołane trzy rejsy z Warszawy to: Warszawa-Koszyce (wylot o 22.35), Warszawa-Lwów (wylot o 22.50) i Warszawa-Oslo (wylot o 8.00). Do Warszawy odwołano 10 przylotów, część z nich to pochodne odwołań lotów w czwartek - zgodnie z rozkładem załogi zostają na noc i wracają następnego dnia. Do stolicy nie przylecą samoloty z pasażerami z: Kijowa-Żulian, Oslo, ze Szczecina, a także z Toronto, Moskwy-Domodiedowo, Paryża, Brukseli, Pragi, Mediolanu i Budapesztu. Ponadto nie będą zrealizowane loty z portów regionalnych na trasie: Chicago-Kraków, Bydgoszcz - Kijów-Żuliany oraz Lwów - Olsztyn-Mazury. "Pozostałe nasze zaplanowane rejsy odbywają się zgodnie z planem. Samoloty wylatują bez utrudnień. Robimy wszystko, żeby zminimalizować powstałe niedogodności dla pasażerów i żeby utrzymać liczbę odwoływanych rejsów na jak najniższym poziomie. Dotychczas podczas ośmiu dni zakazanego przez sąd strajku odwołaliśmy łącznie 74 na ponad 2,7 tys. rejsów" - powiedział Majszyk. LOT w czwartek poinformował, że od początku trwającego w spółce strajku, wyleasingował od sześciu przewoźników lotniczych samoloty w formule ACMI. Formuła ta umożliwia wypożyczenie maszyny razem z załogą. Koszt wynajmu samolotów w ramach umów "wet lease" to dotychczas 3,5 mln zł. Przewoźnik zapewnia, że regularność rejsów przez siedem dni strajku wyniosła 95 proc. Dziewiąty dzień strajku Piątek to dziewiąty dzień strajku, podczas którego protestujący - stewardessy i piloci - powstrzymują się od pracy. Codziennie gromadzą się na terenie siedziby LOT w Warszawie, przy biurowcu. LOT twierdzi, że strajk jest nielegalny, a każdy odwołany rejs to dla przewoźnika olbrzymie koszty. Strajk zorganizował Międzyzwiązkowy Komitet Strajkowy, który został wybrany spośród zarządów dwóch reprezentatywnych związków zawodowych: Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego (ZZPPiL) na czele z Moniką Żelazik oraz Związku Zawodowego Pilotów Komunikacyjnych PLL LOT, którego przewodniczącym jest Adam Rzeszot. Związkowcy domagają się przede wszystkim przywrócenia do pracy przewodniczącej ZZPPiL Moniki Żelazik, która została dyscyplinarnie zwolniona, a także przywrócenia do pracy 67 osób, które Milczarski w poniedziałek zwolnił dyscyplinarnie, oraz dymisji prezesa PLL LOT. Nowy członek zarządu do negocjacji z protestującymi Spółka w czwartek w nocy poinformowała, że rada nadzorcza PLL LOT podjęła decyzję o oddelegowaniu Bartosza Piechoty do czasowego pełnienia funkcji członka zarządu LOT. Piechota będzie odpowiedzialny za dialog społeczny oraz negocjacje z protestującymi związkami zawodowymi. Wcześniej, wieczorem tego samego dnia, LOT przekazał, że zarząd spółki przedstawił strajkującym propozycje kompromisu z czterema punktami. Pierwszy z nich zakłada podjęcie rozmów. "Zarząd, chcąc osiągnąć porozumienie i zakończyć trwającą od ośmiu dni niezgodną z prawem akcję protestacyjną, przedstawił właśnie strajkującym propozycję kompromisu. Mamy nadzieję, że otworzy to drogę do porozumienia" - czytamy w komunikacie. Drugi punkt mówi o możliwym powrocie do pracy strajkujących. "Osoby, które wzięły udział w akcji i otrzymały zwolnienia dyscyplinarne mogą wrócić do pracy na nowe umowy o pracę" - brzmi propozycja. W tym przypadku zarząd zastrzega, że "deklaracja ta nie dotyczy osób, które w trakcie akcji poprzez sms-y oraz inne środki przekazu naruszały dobra osobiste innych osób, w tym kolegów z pracy". Tutaj zarząd zaznacza, że to zastrzeżenie wynika "nie z woli zarządu, a z konieczności przestrzegania obowiązujących w RP przepisów prawa". Związkowcy: Propozycja nie do przyjęcia W reakcji na te propozycje związkowcy na Twitterze Związku Zawodowego Pilotów Komunikacyjnych PLL LOT napisali, że kompromisowa propozycja zarządu jest "nie do przyjęcia i została przez strajkujących odrzucona". PLL LOT należą do Polskiej Grupy Lotniczej, która w 100 proc. należy do Skarbu Państwa.