Zatrzymani to 45-letni Daniel Sz. i były steward 41-letni Arkadiusz D. Według informacji uzyskanych przez PAP w prokuraturze, jeden z nich miał uczestniczyć w przemycie kokainy z USA do Polski w puszkach z mlekiem. Drugi - przewozić z Polski do USA tabletki ekstazy. Jak udało się ustalić RMF FM, to dopiero początek zatrzymań. W sprawę mogą być zamieszani inni pracownicy LOT-u. O całej sprawie było głośno już półtora roku temu. Jako pierwszy aferę z przemytem narkotyków odkrył reporter RMF FM Roman Osica. Posłuchaj: - Mężczyzn zatrzymali w ich warszawskich mieszkaniach policjanci z krakowskiego CBŚ - powiedział rzecznik małopolskiej policji Dariusz Nowak. "Przemyt narkotyków odbywał się w latach 1997-2000. Daniel Sz. był wówczas zatrudniony w Chicago przy odprawie samolotów LOT-u. Jego zadaniem było wyszukiwanie osób, które leciały do Polski i chciały - za wynagrodzeniem - zabrać puszki, w których zamiast mleka dla dzieci były ukryte narkotyki". W Warszawie narkotyki odbierał ktoś z tzw. gangu mokotowskiego. Jak poinformował prokurator Jerzy Balicki, prokuratura ustala, jaki był udział Daniela Sz. w przemycie narkotyków. - Być może pełnił on rolę podrzędną, był wykorzystywany do transportu tych środków. Wyjaśniamy, czy czerpał z tego jakieś korzyści, czy wyświadczał komuś tylko "przyjacielską przysługę" - powiedział Balicki. Drugi z mężczyzn steward Arkadiusz D. - według policji - podczas rejsów do USA przemycił co najmniej 5 tys. tabletek ekstazy. Prokuratura wystąpi do sądu o jego tymczasowe aresztowanie. Za udział w zorganizowanej grupie przestępczej i przemyt narkotyków mężczyznom grozi do 12 lat pozbawienia wolności. Na ślad podejrzanych prokuratura trafiła w toku śledztwa dotyczącego przemytu 95 kg kokainy z USA do Polski. Proces w tej sprawie, w którym występuje siedmiu oskarżonych, w tym domniemany przywódca tzw. gangu mokotowskiego "Korek", toczy się przed Sądem Okręgowym w Krakowie.