Zaniedbania roli placu w miejskiej przestrzeni przydarzają się nawet miastom, których sercem jest właśnie plac, jak Rynek Główny w Krakowie, który mimo upływu ponad siedmiu wieków od czasu, gdy lokowano miasto na prawie magdeburskim - wciąż żyje i definiuje lokalną tożsamość. W 2006 r. amerykańska organizacja Project for Public Spaces, zajmująca się rewitalizacją miejskich przestrzeni, uznała go za najlepszy plac na świecie. Tymczasem kilka pomniejszych krakowskich placów przestało pełnić swe funkcje. Nie skupiały już ludzi, stanowiąc arenę targów, uroczystości, zabaw czy zawodów. Zmieniły się w parkingi lub zaniedbane przestrzenie niczyje. Z dbałością o pamięć Jedną z pierwszych rewitalizacji, o której od razu stało się głośno, była interwencja artystyczna na podgórskim placu Bohaterów Getta w 2005 r., służącym dotąd jako miejsce do parkowania i pętla autobusowa. W tym przypadku wyjątkowo istotny był aspekt historyczny - podczas drugiej wojny światowej plac, noszący wówczas nazwę placu Zgody, znalazł się w getcie krakowskim i to na nim właśnie odbywała się selekcja krakowskich Żydów przed wędrówką do obozu w Płaszowie. Gmina Kraków zorganizowała w tym celu konkurs na najlepsze rozwiązanie architektoniczno-przestrzenne zagospodarowania terenu placu wraz z otoczeniem, które miało również wyrażać pamięć miejsca. Wybór projektu autorstwa Biura Projektowego Lewicki i Łatak zaowocował ustawieniem pośrodku placu w geometrycznych rzędach kilkudziesięciu żeliwnych krzeseł-pomników, przypominających o tym, co pozostało na placu tuż po likwidacji getta - masy porzuconych przedmiotów, w tym mebli. Kilka krzeseł znalazło się na przystanku tramwajowym - architekci zakładali, że będzie można na nich przysiąść, więc wyposażono je w ergonomiczne drewniane siedziska. Wszystko, co znalazło się na odnowionym placu - krzesła, studnia z pompą, kosze na śmieci, wiaty przystanków tramwajowych, stojaki na rowery, nawet znaki drogowe, oprócz codziennych funkcji użytkowych nabrały aspektu symbolicznego. Istotne były również zastosowane materiały i ich kolorystyka - spatynowany brąz, skorodowane żeliwo, ocynkowanie, które stopniowo matowieje. Choć plac przestał być parkingiem, zachowano na nim również obiekt przedwojennego autobusowego dworca "Karpaty", zrealizowany w latach 1930-31 praca znakomitego żydowskiego architekta, Adolfa Siódmaka. Architekci zdobyli za tę realizację główną nagrodę w konkursie Urban Quality Award 2011, promującym publiczne i prywatne projekty, które w znaczący sposób przyczyniają się do poprawy jakości życia w mieście. Rewitalizacja nie skończyła się na ustawieniu krzeseł pośrodku placu - trwa odtwarzanie jego północnej pierzei, co pozwoli stworzyć zeń domknięte miejskie wnętrze. Rewitalizacja placu Bohaterów Getta była ierwszym przejawem nowego sposobu myślenia o przestrzeni prawobrzeżnej części Krakowa - Podgórza, a szczególnie Zabłocia, które dziś, połączone nowymi mostami ze starym centrum miasta, jest bodaj najszybciej rozbudowującą się częścią miasta - na poprzemysłowych terenach powstają liczne komercyjne inwestycje, kompleksy luksusowych apartamentów, duże hotele sieciowe oraz zespoły biurowców. Atrakcja dla tłumów W ciągu ostatniej dekady przeistoczeniu z martwego miejsca służącego głównie jako parking w żywą miejską przestrzeń uległ również plac znajdujący się w ścisłym centrum Krakowa, w sąsiedztwie Rynku Głównego. Mowa o placu Szczepańskim. W tym przypadku głównym architektonicznym akcentem, który miał posłużyć jako magnes do częstszych odwiedzin, stała się multimedialna fontanna z systemem zmiany wysokości i formy podświetlanych strumieni wodnych, kolorów i nasycenia oświetlenia oraz systemem nagłaśniającym, ulokowana w północno-zachodniej części placu i domykająca jego amfiteatralną formę. Zmienił się również wygląd całego placu - po remoncie nawiązuje do otaczających go secesyjnych kamienic. Zniknęła stara zużyta kostka, a w jej miejsce pojawiła się kolorowa mozaika w kolorach czerwieni, szarości i żółci. Do oświetlenia placu ustawiono kilkadziesiąt stylizowanych latarni, w secesyjnym stylu zaprojektowano też kosze na śmieci, kioski z gazetami, ławki i stojaki na rowery. Na placu znalazła się również makieta wykonana z brązu, kamienia i szkła, prezentująca dawny wygląd tego miejsca. Niezależnie od krytyki jakości estetycznej wybranego przez miasto rozwiązania ze strony środowisk architektonicznych, które wskazywały na niefunkcjonalne i anachroniczne rozwiązanie zieleni oraz krytykując wybór małej architektury, władzom miejskim udało się osiągnąć podstawowy cel: opustoszały dotąd plac pełen jest ludzi, zwłaszcza rodziców z dziećmi, dla których fontanna stanowi podstawową atrakcję, wokół powstały nowe kawiarnie i restauracje, wykorzystujące część tej przestrzeni na letnie ogródki. Plac służy również do prezentacji wystaw we współpracy z ulokowanymi po sąsiedzku instytucjami sztuki. Władze Lublina liczą, że podobne rezultaty da przebudowa placu Litewskiego, którego nowe wcielenie ma być gotowe na obchody 700-lecia ponownego nadania Lublinowi praw miejskich przez króla Władysława Łokietka w 2017 roku. Tu również jako największą atrakcję zaplanowano podświetlaną, sterowaną komputerowo fontanna, którą będzie można zaprogramować tak, by w określonych porach na placu odbywało się efektowne widowisko. Przebudowane zostaną niektóre ciągi piesze, plac zyska nową kamienną nawierzchnię, dodatkową ozdobną roślinność i więcej miejsc do siedzenia. Nowe centrum Bywa, że miejski plac powstaje od zera, stopniowo przejmując rolę dotychczasowej, historycznej agory. Tak stało się w Poznaniu, gdzie głównym centrum spacerów mieszkańców stał się Stary Browar - jeden z 20 obiektów noszących miano Ikony Architektury po 1989 roku. Przemyślana i dopracowana w najmniejszych szczegółach koncepcja Grażyny Kuczyk, twórczyni tego miejsca, zakładała, że nie będzie to kolejna banalna galeria handlowa, jakich wiele w Polsce, ale wyjątkowa koncepcja architektoniczna. Bazą dla rewitalizacji budynków XiX-wiecznego browaru Huggera była Idea 50/50 - przeznaczanie połowy przedsięwzięć na działania artystyczne i sztukę. Stary Browar stał się wzorem, jak stworzyć miejsce łączące funkcje handlowe, kulturalne (sztuka współczesna i popularna), biznesowe (miejsce spotkań, prowadzenia interesów, nowoczesny hotel) i kulinarne (bogata oferta restauracji i kawiarni).Zapuszczona dotąd okolica zwróciła się w stronę miasta. Ożył również przyległy park gdzie w sezonie letnim pojawiają się setki leżaków i ogródki gastronomiczne, działa też Letni Punkt Informacyjny, w którym można wypożyczyć lub kupić koce, frisbee i komplety do tenisa plażowego. Park też wpisuje się w całość koncepcji - jego ogrodzenie zaprojektował laureat najważniejszej na świecie architektonicznej nagrody Pritzkera, Japończyk Tadao Ando. Spędzanie czasu w Browarze jest przejawem pozytywnego snobizmu. W ciągu ostatniej dekady odwiedziło go ponad 120 tysięcy osób. Z tą przestrzenią w ostatnich latach coraz mocniej kontrastuje zaniedbany Stary Rynek, w którym rozgościły się kluby go-go, agencje towarzyskie, sklepy z alkoholem i lokale handujące głównie tanim piwem, przyciągające często agresywną klientelę. W ubiegłym roku, chcąc ratować sytuację, władze miasta ogłosiły konkurs "Coolturalny Stary Rynek“ zachęcając firmy, organizacje pozarządowe i właścicieli nieruchomości do zgłaszania inicjatyw, które pomogą odbudować pozytywny wizerunek placu i przyległych ulic. Dziedzictwo socemodernizmu W Warszawie większość spośród historycznych placów nie miała dotąd wiele współnego z wolną, oddzieloną zielenią, ulicami lub budynkami, wykluczoną z ruchu pojazdów i dostępną dla wszystkich przestrzenią miejską. Plac Teatralny służy wciąż za parking, plac Bankowy - parking i trasę szybkiego ruchu, place Konstytucji i Defilad też do niedawna były wyłącznie pustyniami połączonymi z parkingiem. Plac Zbawiciela i plac Unii Lubelskiej stanowią wciąż ronda przy jednej z głównych tras przelotowych. Jednak przy tych dwóch ostatnich od pewnego czasu trwają heroiczne wysiłki, by dopasować je do tradycyjnej roli. Najlepszym przykładem może być plac Zbawiciela, gdzie miejskie, bujne życie toczy się w każdym z czterech boków do niedawna spiętych Tęczą, instalacją ustawioną na skrawku zieleni pośrodku - niezależnie od spalin i pohukiwania klaksonów. Za dokonaną przed półwieczem przemianę głównych warszawskich placów w parkingi, przystanki autobusowe lub ronda szybkiego ruchu odpowiada socmodernizm, czyli mariaż wizji bliskich architektom spod znaku CIAM, zafascynowanych samochodyzacją w wydaniu amerykańskim, z wymogami dominującego wówczas w Polsce ustroju. Ceremonialna i wspólnotowa rola placu, odpowiadająca tradycjom agory i forum, stała się wówczas zbędna, bo mogła tylko zaszkodzić: zdaniem władz mieszkańcy nie potrzebowali do szczęścia życia zbiorowego, z wyjątkiem rzecz jasna przymusowych politycznych zgromadzeń. Taką rolę po rewitalizacji ma pełnić również Plac Trzech Krzyży po ukończeniu inwestycji w budynku Ethos. Centralnym punktem Ethosa stanie się przykryte szklanym dachem patio, wokół którego zlokalizowane zostaną restauracje, kawiarnie i butiki, dostępne i otwarte dla użytkowników placu, stymulując również inne aktywności w tym rejonie. By jak najlepiej odpowiadały potrzebom warszawiaków, w tym lokalnym mieszkańcom, w prace nad koncepcją miejsca zaangażowano użytkowników tej przestrzeni - właścicieli lub najemców sąsiednich budynków i organizacje pozarządowe. To plan w pełni odpowiadający wytycznym, jakie powinny obowiązywać przy tworzeniu lub rewitalizacji placów miejskich. 30 takich reguł opracowali w 2007 r. eksperci z kilku państw, w tym Polski, w ramach projektu "Plac - europejskiego dziedzictwo" współfinansowanego z unijnego programu Kultura 2000. Zgodnie z ich wskazówkami, idealny plac powinien powstawać z uwzględnieniem możliwie jak najszerszego kontekstu miejskiego, czyli interesów danego miasta jako całości; z wyczuciem ducha danego miejsca i jego cech charakterystycznych, dbając o utworzenie sieci połączeń między placem a dochodzącymi doń ulicami i sąsiednią przestrzenią. Sposób zagospodarowania placu należy ustalać w trybie konsultacji z lokalną społecznością, z uwzględnieniem realnych potrzeb zgłaszanych przez mieszkańców, z wyczuciem na potrzeby osób niepełnosprawnych, dzieci, matek z wózkami, seniorów. Rozplanowując plac na nowo, urbaniści powinni pomyśleć nie tylko o częściowym lub zupełnym zamknięciu go dla samochodów, ale też racjonalnie i dogodnie rozplanować przystanki komunikacji miejskiej, by stał się łatwo osiągalny - dobrze jest również pomyśleć o parkingach w pobliżu. Powinno się unikać lokowania wyjść ulic po przekątnej; także bieg ulic zaplanowany jako styczna do placu może skutkować niewielkim ruchem w jego centrum. Najlepiej, jeśli aktywności na placu będą mieć możliwie najbardziej zróżnicowany charakter; podobnie jak działalność w okalających go budynkach, by nie doprowadzić do gentryfikacji. Przy planowaniu placu, czy to nowego, czy już istniejącego, prawdziwe okazuje się porzekadło, że diabeł tkwi w szczegółach: znaczenie mają nawet takie pozorne drobiazgi, jak wysokość ławek, nasłonecznienie, jakość małej architektury. Nawet materiały, z jakich wykonano kosze na śmieci, mogą więc odpowiadać za sukces lub porażkę - którą w tym przypadku oznacza brak chęci do przebywania w danym miejscu. B.C.