Maria Teresa Kiszczak skierowała wówczas do arcybiskupa list, w którym napisała między innymi o ochronie, jaką jej mąż miał otaczać duchownych. Według żony byłego szefa MSW, wiedział on o wielu "sprawach" księży i zakonników, jednak - jak twierdzi - nie dopuszczał do ich kompromitowania. Dziennikarz Polskiego Radia Wiktor Świetlik, który dotarł do korespondencji, ocenia, że według jej listu Czesław Kiszczak jawi się jako opiekun duchowieństwa. "Niektórych księży przyjmował nawet w domu, dbał o te relacje później - to jest to co pojawiało się wcześniej. Przypominam, że w liście do Lecha Wałęsy, który opublikowaliśmy w grudniu zeszłego roku tam się pojawiał taki fragment, gdzie Czesław Kiszczak oprócz rozmaitych zasług swoich, które przypominał Lechowi Wałęsie, była również zasługa, że zniszczono akta Departamentu IV MSW" - wyjaśnia Wiktor Świetlik. W liście skierowanym do arcybiskupa wdowa pisze, że nie rozumie, dlaczego w związku z opisanymi przez nią rzekomymi zasługami Czesława Kiszczaka, zamknięto przed nim nawet drzwi cmentarza na Powązkach. Pyta, czy jest to godne zachowanie polskiego państwa. Maria Teresa Kiszczak pisze również, że w jej sercu jest miejsce na wybaczenie i dlatego zaprasza dziennikarzy oraz księży-redaktorów mediów katolickich do odwiedzin warszawskiej willi Kiszczaków.Zdaniem Wiktora Świetlika, Maria Teresa Kiszczak treścią listu potwierdza po raz kolejny jedną z podstawowych zasad, jaką kierował się jej mąż i były szef MSW: ochrona agentury, która lojalnie służyła reżimowi w czasach PRL. Za wszelką cenę, do końca, nawet w obliczu kolejnych spraw sądowych oraz odkrywanych przez dziennikarzy i historyków dokumentów. Dziennikarz Polskiego Radia wskazuje, że znane są kontakty generała z ludźmi Kościoła katolickiego w Polsce, często powodowane ich naiwnością, które Czesław Kiszczak wykorzystywał w sposób bezwzględny do rozgrywania niewygodnych dla władzy spraw. Jedną z nich było uprowadzenie i zabójstwo księdza Jerzego Popiełuszki.Wiktor Świetlik tłumaczy, że o sprawę listu zapytał telefonicznie arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia, który zaprzecza, by kiedykolwiek poznał Marię Teresę Kiszczak. Nie pamięta też wymiany korespondencji z generałową. Arcybiskup przyznał jedynie, że Czesław Kiszczaka spotkał na "jakimś opłatku", kiedy był już biskupem polowym Wojska Polskiego, a więc po 21 stycznia 1991 roku. Cały artykuł i skany dokumentów znajdują się na stronie polskieradio24.pl.