List przekazał mediom w czwartek przewodniczący klubu radnych PiS Kacper Płażyński. Podpisał się pod nim sam Płażyński, a także dawni działacze opozycji antykomunistycznej: Joanna Duda-Gwiazda, Andrzej Gwiazda i Czesław Nowak oraz kilkunastu gdańskich naukowców, w tym prof. Jerzy Falandysz z Uniwersytetu Gdańskiego, prof. Piotr Czauderna i dr hab. med. Tomasz Zdrojewski z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, prof. Andrzej Stepnowski i prof. Marek Czachor z Politechniki Gdańskiej. "Fałszowana jest historia Gdańska i Polski" "Z rosnącym zaniepokojeniem obserwujemy kolejne wypowiedzi uczestników gdańskiego życia publicznego, w których fałszowana jest historia Gdańska i Polski, a historyczne odniesienia w całkowicie nieuprawniony sposób stosowane są do krytycznego opisu dzisiejszej rzeczywistości politycznej. Narastająca brutalizacja języka debaty o naszym mieście i o naszym państwie prowadzi do dalszego demontowania wspólnoty tworzonej przez mieszkańców, pogłębiania podziałów społecznych, a w efekcie może skutkować kompromitacją naszego samorządu, reprezentującego przecież wszystkich gdańszczan" - napisano w piśmie. "Nie prostowała pani prowokacyjnych kłamstw" Jego autorzy zaznaczyli, że "w związku z tym, że autorami wypowiedzi, na które chcemy zwrócić uwagę, są przedstawiciele pani środowiska politycznego, pozwalamy sobie skierować ten list na pani ręce". "Pani zastępca stwierdził niedawno, że przyczyną wybuchu II wojny światowej było 'złe słowo'. Najwyraźniej, nawiązując do współczesnego, mglistego i często wykorzystywanego w walce politycznej pojęcia 'mowy nienawiści', wskazał wprost, iż Polacy są współodpowiedzialni za rozpętanie najbardziej krwawego konfliktu w dziejach ludzkości. Trzy tygodnie później, podczas sesji Rady Miasta Gdańska, w trakcie dyskusji o przyszłości terenu Westerplatte, jeden z radnych pani ugrupowania porównał rzeczywistość dzisiejszej Polski do najgorszych czasów panowania komunizmu. Inna radna z koalicji tworzącej pani zaplecze polityczne przyrównała z kolei działania 'rządu w Warszawie' (sic!) do interwencji zaborców" - napisano w liście. Jego autorzy zarzucili Dulkiewicz, że "nie próbowała powstrzymać tych wypowiedzi". "Nie prostowała pani prowokacyjnych kłamstw o polskiej historii. W naszej ocenie nie wykonała pani żadnego gestu, który obniżyłby temperaturę sporu. Przeciwnie, podobnie jak wielokroć wcześniej, wygłosiła pani konfrontacyjną przemowę, nazywając Rzeczpospolitą Polską 'państwem opresyjnym'" - zaznaczono. "Apelujemy o działania" "Szanowna Pani Prezydent, II wojnę światową wywołali Niemcy na mocy politycznej decyzji dążącego do podboju Europy Adolfa Hitlera. Współczesna Polska jest krajem ludzi wolnych; państwem suwerennym i demokratycznym. Działania polskiego rządu posiadają demokratyczną legitymację. Inicjatywa mająca na celu stworzenie przez państwo nowego muzeum na terenie Westerplatte nie jest aktem agresji ani przygotowaniem do aneksji terytorialnej. Gdańsk jest częścią Polski, a gdański samorząd częścią polskiej administracji publicznej" - podkreślili autorzy listu. "Dyskutując o interpretacjach wydarzeń historycznych, czy spierając się, nawet najostrzej, o ocenę dzisiejszej Polski, powinniśmy szanować fakty i reguły cywilizowanej debaty. Powinniśmy też, niezależnie od poglądów politycznych czy partyjnych afiliacji, kierować się nadrzędną zasadą odpowiedzialności i lojalności wobec własnego państwa. Wciąż wierzymy, że w Gdańsku jest to możliwe, dlatego apelujemy do Pani Prezydent o poprzedzone głęboką refleksją działania, dzięki którym będziemy mogli przywrócić życiu publicznemu w naszym mieście należny spokój i powagę" - zaapelowali autorzy listu.