Katarski inwestor, prosząc o zwłokę w zapłacie za majątek polskich stoczni, nie powołał się jednak na list Szczecińskiego Stowarzyszenia Obrony Stoczni i Przemysłu Portowego - dowiedział się reporter RMF FM Mariusz Piekarski. Aby nie wyjść na niepewnych i niepoważnych inwestorów, Katarczycy jako powód zwłoki podali przeprowadzenie kolejnego audytu, którego miał zażądać bank gwarantujący całą transakcję. Przedstawiciele inwestora twierdzą wręcz, że nic nie wiedzą o tym liście, choć w rozmowach z ministrem skarbu używali tego argumentu. Reprezentant arabskich przedsiębiorców Jan Ruurd de Jonge stwierdził w wywiadzie dla TVN CNBC Biznes, że nic nie wie o pisemnym apelu Szczecińskiego Stowarzyszenia Obrony Stoczni i Przemysłu Okrętowego, który rzekomo miał opóźnić zapłatę za majątek zakładu. Posłuchaj relacji reportera RMF FM: Jak ustalił reporter RMF FM w resorcie, Aleksander Grad jest przekonany, że nie jest to zasłona dymna i nie ma ryzyka, że Katarczycy wycofają się z inwestycji, bo wpłacili już 8 milionów złotych wadium. Aleksander Grad chce teraz przede wszystkim, by sprawą zajęły się prokuratura i ABW. Miałyby rozwiać wszelkie wątpliwości i zbadać zarzuty, stawiane w liście. Choć sam minister jest pewny, że sprzedawany majątek stoczni nie jest obciążony, a umowa nie ma wad prawnych. Mają również przyjrzeć się intencjom autorów listu: w jakim interesie próbują oni odstraszyć Katarczyków. Mamy do czynienia z jawnym sabotażem. To jest - moim zdaniem - świadome działanie. To jest próba właśnie sabotażu, wywrócenia całego procesu, uniemożliwienia wejścia nowego inwestora do tych stoczni - mówił na konferencji prasowej Aleksander Grad. Minister krytykuje również fakt, że w operację przeciwko sprzedaży stoczni Katarczykom zaangażował się także polski Kościół, bowiem list Szczecińskiego Stowarzyszenia Obrony Stoczni i Przemysłu Okrętowego w Polsce - zanim został wysłany do Kataru - został odczytany we wszystkich kościołach w Zachodniopomorskiem. Uważam to za działanie nieodpowiedzialne - skomentował Grad. Resort skarbu zgodził się odroczyć płatność do 17 sierpnia. Minister Grad jest jednak przekonany, że Katarczycy po własnym audycie sfinalizują transakcję w tym terminie. Decyzji o wysłaniu listu do inwestorów broni szef Stowarzyszenia, Lech Wydrzyński. Pytany natomiast, dlaczego organizacja powiedziała o wątpliwościach dopiero teraz, odpowiada, że wiedzę na ten temat miały też m.in. Prokuratura Generalna i Krajowa oraz ministrowie sprawiedliwości. List rzeczywiście mógł wywołać taką reakcję islamskich inwestorów - tak z kolei sprawę listu komentuje arabistka Katarzyna Górak-Sosnowska ze Szkoły Głównej Handlowej. Według niej, Katarczycy zaczynają dopiero inwestować w tej części Europy i nasz rynek jest dla nich jeszcze mało pewny. Może, gdyby to zdarzyło się gdzieś na Zachodzie, wiedzieliby, co z tym fantem zrobić. Natomiast tutaj - umówmy się - że są to jakby ich pierwsze kroki poważniejsze na naszym rynku. Z tego powodu wydaje mi się, że taki list może budzić co najmniej zakłopotanie - wyjaśnia arabistka. Znacznie silniejsze reakcje niż zakłopotanie sprawa wywołuje natomiast wśród stoczniowców. To jest ewidentny sabotaż. Jeżeli były jakiekolwiek wątpliwości co do sytuacji prawnej, jeżeli chodzi o sprzedaż stoczni w Szczecinie, to należało to zgłosić wcześniej - mówi Leszek Świętczak, szef związku zawodowego Stoczniowiec.