- Wystosowaliśmy ten list do prof. Rzeplińskiego, ponieważ żaden prawnik nie powinien tak kategorycznie wypowiadać się w sprawie, z której nie przeczytał ani karty akt, której tak naprawdę nie zna - powiedział mecenas Piotr Afeltowicz, jeden z autorów listu. W liście otwartym czytamy m.in.: "Pan profesor swoimi wypowiedziami nawiązał do najgorszych przykładów, z jakimi mieliśmy do czynienia w tzw. IV RP w wydaniu ministra sprawiedliwości, czy szefa CBA, wydających na ludzi wyroki przed ich osądzeniem przez Sąd, i bez znajomości materiału dowodowego.(...) Nazywanie zaś oskarżonych "motłochem, któremu państwo oddaje sprawiedliwość w ręce" jest obraźliwe zarówno dla państwa, jak i dla tych prostych spokojnych ludzi, którzy w poczuciu bezpośredniego oraz realnego zagrożenia, pozbawieni należnej im ochrony ze strony policji, wystąpili we własnej obronie i obronie swoich najbliższych". List otwarty adwokatów ukazał się we wtorek w lokalnym wydaniu "Gazety Wyborczej". Piotr Afeltowicz powiedział, że w poniedziałek list ten pocztą został wysłany także prof. Andrzejowi Rzeplińskiemu. - Decyzję o wysłaniu tego listu podjęliśmy sami, nasi klienci nas o to nie prosili. Tak nakazywała nam etyka zawodowa - zaznaczył adwokat Piotr Afeltowicz. Prof. Andrzej Rzepliński powiedział, że jeszcze nie otrzymał pisma od olsztyńskich adwokatów. - Gdy je otrzymam odniosę się do niego szczegółowo - zapowiedział. Proszony o skomentowanie zarzutów wysuwanych pod jego adresem przez adwokatów powiedział, że "prokuratura zna akta sprawy i wnosiła o 10 lat za zabójstwo, nie za pobicie", a wyrok skomentował nie przed jego wydaniem a po. - Zachowanie adwokatów i napisanie tego listu mnie nie dziwi, obrońcy dobrze wykonują swoją robotę - powiedział Rzepliński.