Polityczne zamieszanie wokół wyboru następcy Adama Bodnara trwa. Dotąd w opozycyjnym Senacie przepadły kandydatury Piotra Wawrzyka oraz Bartłomieja Wróblewskiego. W kuluarach mówi się, że jeśli tym razem nie uda się wyłonić odpowiedniej osoby, PiS wprowadzi na urząd "komisarza". Ostatnią deską ratunku ma być Lidia Staroń. Ale po kolei. Po upadku kandydatury Wróblewskiego to Porozumienie miało wskazać kolejną osobę, która pogodzi Zjednoczoną Prawicę i opozycję. Początkowo wydawało się, że ludzie Gowina wybiorą właśnie Staroń. Jej kandydaturę zaproponował olsztyński poseł partii, Michał Wypij. Było o krok, by Jarosław Gowin zdecydował się właśnie na niezależną senator. Z jakiegoś powodu jednak się rozmyślił, a główna zainteresowana nie ukrywa żalu: - Przez pół roku i on, i osoby z jego partii nie tylko mnie namawiali, ale i chodzili do Senatu, sprawdzali, czy będzie poparcie - i przede wszystkim ustalili to z PiS-em - na antenie "Gościa Wydarzeń" Polsatu oświadczyła Lidia Staroń. Ludzie Gowina zaprzeczają tym informacjom. Jak twierdzą, sama senator nie zabiegała w Porozumieniu o poparcie dla swojej kandydatury. Zwróciła się bezpośrednio do Jarosława Kaczyńskiego. Nieświadome PiS - Wiedziałem, że jej głos przesądzi o tym, kto zostanie rzecznikiem praw obywatelskich. Dlatego pani senator nie poparła wcześniej ani Piotra Wawrzyka, ani Bartłomieja Wróblewskiego - mówi Interii Wypij. Parlamentarzysta zdradził nam, że Porozumienie od dawna wiedziało o rozmowach Lidii Staroń z prezesem PiS. - One zaczęły się już w ubiegłym roku - precyzuje polityk. Pod koniec maja okazało się, że ugrupowanie Gowina wskazało prof. Marka Konopczyńskiego. Jednak został błyskawicznie odrzucony przez PiS, a w konsekwencji zrezygnował. Nie było tu przypadku. - O wszystkim dowiedzieliśmy się z prasy. Tyle że wcześniej nikt nie miał pojęcia, kim jest Marek Konopczyński - powiedziało wówczas źródło Interii z PiS. - Kiedy wyszło na jaw, jakie poglądy prezentuje w mediach społecznościowych, było jasne, że jest nie do zaakceptowania - dodaje. Sroka, rzecznik partii Gowina, potwierdza nasze wcześniejsze doniesienia o trzymaniu PiS w niepewności: - Prawdą jest, że nie podawaliśmy tego wcześniej do wiadomości, bo dyskusję toczyliśmy wewnątrz partii. Potem, po rezygnacji Konopczyńskiego, zarząd zaproponował kandydaturę prof. Marcina Wiącka. I nie zamierzamy wycofywać się z tej decyzji. Staroń u Kaczyńskiego Dlaczego Porozumienie odmówiło Staroń, skoro wcześniej samo wskazywało na tę kandydatkę? Zapytaliśmy o to posła, który zaproponował kolegom kandydaturę parlamentarzystki. - Pojawiły się kontrowersje: zbyt duża afiliacja z PiS, brak wykształcenia prawniczego, trudny stan zdrowia pani senator (jak sama informowała, przeszła udar - przyp. red.) oraz odszkodowanie dla Zenona Procyka (chodzi o blisko 2 mln zł wypłacone w związku z niesłusznym tymczasowym aresztowaniem; w sprawę była zaangażowana Lidia Staroń - red.), które wiąże się z początkami kariery parlamentarzystki - mówi Interii Wypij. Jak zapewnia nasz rozmówca, "w kuluarach posłowie Porozumienia zaczęli zwracać uwagę, że kandydat na RPO powinien być wolny od takich spraw". Politycy PiS, z którymi rozmawiamy, twierdzą jednak, że Jarosław Kaczyński poszedł na rękę Gowinowi. Jak? Zamiast proponować kogoś z bezpośredniego otoczenia PiS, zaakceptował Lidię Staroń. Koalicjanci z Porozumienia widzą jednak sprawę inaczej: - To nie tajemnica, że pani senator bardzo chce zostać RPO. Jednak nigdy nie przyszła do nas, żeby porozmawiać z nami jako parlamentarzystami Porozumienia. Jej drogi wiodły bardziej do Jarosława Kaczyńskiego niż Jarosława Gowina - twierdzi Sroka. Syn chciał startować z PiS Rozmówcy Interii z Porozumienia twierdzą, że wicepremier oraz szef resortu rozwoju, pracy i technologii ma słabość do Lidii Staroń jeszcze z czasów, gdy oboje należeli do Platformy Obywatelskiej. - Zawsze był otwarty na Lidkę. Chociaż kiedy wychodził z PO z Jackiem Żalkiem i Johnem Godsonem, to ona miała być czwarta. Zresztą mocno namawiała wtedy wszystkich panów na opuszczenie ugrupowania. Nie przyszła jednak na konferencję prasową, trzy dni nie odbierała telefonu - wspomina jeden z bliskich współpracowników Jarosława Gowina. Lider Porozumienia rozstał się z PO we wrześniu 2013 r. Lidia Staroń pożegnała się z tą partią w sierpniu, dwa lata później. Co ciekawe, przeciwnicy kandydatury Lidii Staroń w Senacie wskazują też na jej współpracę ze Zjednoczoną Prawicą z czasów kampanii samorządowej w 2018 r. Jak usłyszeliśmy, chodzi o syna pani senator. - Zwracała się do struktur Porozumienia, żeby pojawił się na liście wyborczej PiS do samorządu w 2018 r. Próbowała twardo negocjować. Było jednak za późno, więc cała operacja zakończyła się fiaskiem - usłyszeliśmy. Próbowaliśmy porozmawiać z Lidią Staroń. Nie odbierała jednak telefonu.