Elżbieta Podleśna, znana z antyrządowych protestów działaczka, została zatrzymana w poniedziałek przez policję. Przedstawiono jej zarzut profanacji wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej. Według jej relacji, którą przedstawiła w rozmowie z portalem wyborcza.pl, do zatrzymania doszło o godz. 6 rano, a w czynnościach uczestniczyło sześciu policjantów. Schetyna, zapytany o zatrzymanie Podleśnej, ocenił na konferencji prasowej w Warszawie, że sprawa ta jest "skandaliczna i kompromitująca". Jego zdaniem obraz ten jest "obrazem kompromitacji i wstydu dla rządzących, dla ministra spraw wewnętrznych i dla PiS". "Zrobimy wszystko, aby to takich rzeczy nie dochodziło w przyszłości. Polska musi być krajem demokratycznym i praworządnym i wszyscy o to będziemy walczyć" - podkreślał lider Platformy Obywatelskiej. Powiedział również, iż chciałby dowiedzieć się, kto podjął decyzję o zatrzymaniu Podleśnej. "Chcę mieć wiedzę, kto podjął decyzję o tej interwencji sześciu policjantów o godzinie 6 rano, o tym zatrzymaniu. Jeżeli prokuratura nie przyznaje się do tego, że to wynikało z jej decyzji, to chcemy się dowiedzieć, kto ponosi za to odpowiedzialność" - powiedział Schetyna. Elżbieta Podleśna pod koniec kwietnia rozkleiła w Płocku plakaty i nalepki z Matką Boską i dzieciątkiem Jezus z tęczowymi aureolami. Rzeczniczka płockiej policji Marta Lewandowska informowała w poniedziałek, że policjanci weszli do mieszkania aktywistki na podstawie nakazu prokuratorskiego. Prok. Norbert Pęcherzewski z prokuratury w Płocku mówił natomiast we wtorek TVN24, że w sprawie Podleśnej prokurator wydał postanowienie jedynie o przeprowadzeniu przeszukania jej osoby, jej samochodu, jej mieszkania, natomiast zatrzymanie kobiety to była samodzielną decyzją funkcjonariuszy policji. Szef MSWiA Joachim Brudziński powiedział w środę, że zatrzymanie Podleśnej i postępowanie w sprawie profanacji w Płocku było absolutnie zgodne z prawem.