Lider grupy Aleksandr Załdostanow w rozmowie z Superstacją stwierdził, że "Polacy nie mają podstaw do tego, żeby traktować ich jak bandytów". - Jest jasne, że nie będziemy łamać żadnych przepisów, nie będziemy robić niczego, co jest niezgodne z prawem. Wy, Polacy, nie macie żadnych podstaw, żeby nam zarzucać jakiekolwiek bezprawne działania. Jedziemy tam ze szczytną misją, ze szczytnym celem i nie wycofamy się z tego. Robimy to na rocznicę 9 maja, na rocznicę wielkiego zwycięstwa - mówił w Superstacji. Załdostanow nie ukrywa też, ze spodziewa się prowokacji na polskiej granicy. - Tam znowu rozegra się kolejny cyrk z oddziałami specjalnymi policji, z pogranicznikami. My to wszystko rozumiemy, jesteśmy na to przygotowani. Niech robią jak uważają, nie robiliśmy niczego złego. Niech bezprawiem zajmują się ci, którzy to bezprawie teraz podgrzewają - podkreślił. Motocykliści z klubu "Nocne Wilki" wyruszyli w trasę w sobotę sprzed swojej siedziby w Niżnich Mniownikach w zachodniej części stolicy Rosji, w niedzielę dotarli do Katynia. Uczcili tam pamięć polskich oficerów zamordowanych wiosną 1940 roku przez NKWD z rozkazu Stalina. Celem rajdu sympatyzującej z Władimirem Putinem grupy jest upamiętnienie 70. rocznicy zwycięstwa w II wojnie światowej nad hitlerowskimi Niemcami. Zgodnie z planem trasa wiedzie przez Mińsk, Brześć, Wrocław, Brno, Bratysławę, Wiedeń, Monachium, Pragę, Torgau i Karlshorst do Berlina. Na przejazd przez Polskę nie wyraziło jednak zgody polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. W specjalnie wysłanej nocie poinformowano o powodach decyzji. Wskazano m.in. na "brak niezbędnych, precyzyjnych informacji dotyczących harmonogramu pobytu grupy w Polsce, dokładnych tras przejazdów oraz wskazania miejsc noclegów członków klubu". Kreml wyraził już oburzenie odmowną odpowiedzią ze strony Polski. Z doniesień mediów wynika, że zgody na wjazd do Niemiec nie wydadzą też władze w Berlinie. Oficjalna decyzja w sprawie jeszcze nie zapadła, ale w specjalnie wydanym komunikacie niemieckie ministerstwa spraw zagranicznych oraz spraw wewnętrznych opowiedziały się przeciwko "instrumentalizacji cierpień ofiar drugiej wojny światowej".