Chodzi o opisany przez "Gazetę Wyborczą" przypadek płacenia za podpisy przez posłankę Samoobrony Renatę Beger (czemu ona sama zaprzecza), a także o zbieranie podpisów z poparciem dla kandydatów PiS do Senatu, prowadzone w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku (RDLP). To drugie zdarzenie opisały regionalne gazety w województwie podlaskim. Dyrektor RDLP mówił, że taką prośbę otrzymał od lidera PiS na Podlasiu Krzysztofa Putry i nie odmówił. Potem prośbę rozesłał e-mailem do podległych mu nadleśniczych. Spot przygotowany jest w konwencji "listu do pana prezydenta", którego autor pisze, że bratu prezydenta nie przeszkadza, gdy "posłanka Beger płaci za podpisy na listach" oraz nie przeszkadza mu "zmuszanie leśników do zbierania podpisów poparcia dla PiS". LiD chwali się w spocie, że zebrał pół miliona podpisów. "Zebraliśmy sami" - podkreślono w spocie. Kandydaci LiD z okręgu obejmującego województwo podlaskie mówili w czwartek na konferencji prasowej w Białymstoku, że chodziło o pokazanie m.in. wykorzystywania "struktur państwowych" do zbierania podpisów dla PiS. Podkreślali, że żadnej kampanii wyborczej nie można prowadzić w zakładach pracy, a w ich ocenie, Lasy Państwowe to nawet służba "paramundurowa", gdzie jest podległość służbowa. W ich ocenie, zbieranie tam podpisów to akcja nie tylko niezgodna z "obyczajem politycznym", ale i z prawem.