Zdaniem Ewy Lewickiej prezes ZUS-u Lesław Gajek kłamie - twierdząc, że nakłaniała go do wypłacania pieniędzy Prokomowi za niezrealizowane usługi. Firma ta odpowiedzialna jest za wdrażanie w ZUS-ie systemu komputerowego. Minister Lewicka podkreśliła też, że nie wyobraża sobie dalszej współpracy z profesorem Lesławem Gajkiem bo prezes ZUS-u nie chce współpracować z ministerstwem. - Odejście profesora Gajka to w gruncie rzeczy decyzja bolesna dla Ministerstwa Pracy, ale konieczna. My nie tylko dbamy o tę instytucję ale także realizujemy reformę. I tutaj nie będzie postępu, dlatego, że nie ma współpracy między ministerstwem a prezesem ZUS-u - twierdzi Lewicka. Jej zdaniem powołanie kogoś z zewnątrz na stanowisko szefa ZUS-u byłoby szaleństwem. Od dwóch dni głośno mówi się o tym, że dymisja prezesa Gajka jest rzeczą przesądzoną. Jednak do dziś premier Jerzy Buzek waha się ze złożeniem podpisu pod wnioskiem o odwołanie Gajka. W obronie Gajka występują tymczasem pracownicy Zakładu, którym kieruje. Związek zawodowy pracowników ZUS-u wysłał protest do premiera Jerzego Buzka w tej sprawie. Związkowcy zapowiedzieli, że decyzja o odwołaniu prezesa może oznaczać rozpoczęcie strajku 40-tysięcznej załogi. - Związek pozytywnie ocenia pracę Lesława Gajka - powiedział sieci RMF FM Tadeusz Nowakowski, szef związku branżowego w ZUS. Okres szefowania ZUS-em przez Stanisława Alota źle się odbił, według przewodniczącego, na kondycji Zakładu, finansach publicznych i całym państwie. Obecnie sytuacja jest już lepsza. - Ja bym to przyrównał do okrętu na dnie. Myśmy go wyciągnęli z dna na powierzchnię i teraz trzeba by go przygotować do żeglowania - powiedział Tadeusz Nowakowski. Podobny list wysłała do premiera "Solidarność" ZUS-u. Im też nie podoba się plan zmiany na stanowisku prezesa Zakładu.