Lewica walczy o in vitro
LiD rozpoczyna wielką społeczną akcję poparcia dla idei refundacji sztucznego zapłodnienia z budżetu państwa: będzie zbierać podpisy pod projektem ustawy i prowadzić kampanię informacyjną. - To nasza sztandarowa inicjatywa. W tym półroczu chcemy ją doprowadzić do końca - powiedział "Dziennikowi" szef SLD Wojciech Olejniczak.
- W skład komitetu założycielskiego inicjatywy wejdą nie tylko parlamentarzyści, ale i autorytety - mówi Olejniczak. Zarejestrowanie komitetu to kwestia najbliższych tygodni. Potem rozpocznie się zbieranie 100 tys podpisów pod obywatelskim projektem ustawy i kampania informacyjna. - Będą konferencje i spotkania. Wydamy broszurę o in vitro - wylicza szef Sojuszu.
Były minister zdrowia Marek Balicki przekonuje, że w systemie są pieniądze na refundację in vitro. Koszt procedury to ok. 10 tys zł. Szacuje się, że gdyby był on refundowany, rocznie poddawałoby mu się ok. 25 tys par. - Wychodzi 250 mln zł. Za 2007 rok Narodowy Fundusz Zdrowia ma nadwyżki ponad miliard zł. Wyraźnie widać, że refundacja in vitro to problem ideologiczny - uważa Balicki.
Lewica chce, by sztuczne zapłodnienie było darmowe dla tych par, które przez dwa lata nieskutecznie leczyły niepłodność. Postuluje też ograniczenie wiekowe: do 40 lat.
Światowa Organizacja Zdrowia uznaje niepłodność za chorobę społeczną. W Polsce cierpi na nią ok. miliona par.
INTERIA.PL/PAP