Na piątkowej konferencji prasowej posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk zwracała uwagę, że ponad 60 proc. Polek chce liberalizacji prawa antyaborcyjnego. - Rozmaici przedstawiciele prawicy - zarówno rządowej, jak i opozycyjnej - dywagują na temat wpisania obecnego, bardzo restrykcyjnego prawa antyaborcyjnego do konstytucji, doprecyzowania przesłanek, które pozwoliłyby łaskawie kobietom decydować o swoim życiu i zdrowiu. My, posłanki Lewicy i kobiety protestujące na ulicy nie chcemy rozmawiać o żadnym świętym kompromisie - oświadczyła. - Wiemy, że rządząca prawica nienawidzi kobiet. Jeżeli prawica, która znajduje się także w opozycji, chce stanąć po drugiej stronie, niż rządząca władza, to dziś musi opowiedzieć się jasno za wolnością wyboru, sprzeciwić się pseudokompromisom i przyznać Polkom pełnię praw reprodukcyjnych - dodała. "Lewica mówi jasno: prawa kobiet bez kompromisów" Katarzyna Kotula przypominała, że klub Lewicy złożył w Sejmie projekt ustawy depenalizujący aborcję. Zachęcała inne kluby parlamentarne, by złożyły jasną deklarację, czy popierają to rozwiązanie. Kotula zapowiedziała również, że już wkrótce Lewica wraz ze środowiskami kobiecymi - w tym m.in. Ogólnopolskim Strajkiem Kobiet, Aborcyjnym Dream Teamem i Federacją na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny - rozpocznie zbiórkę podpisów, by złożyć ten projekt jako projekt obywatelski. - Lewica mówi jasno: prawa kobiet bez kompromisów i aborcja bez kompromisów. Nie będziemy dyskutować o tym, kiedy i na jakich zasadach kobieta może przerwać ciążę - oświadczyła posłanka Lewicy. Joanna Scheuring-Wielgus podkreślała, że nie da się już uciszyć kobiet walczących o swoje prawa. - Już nas nie uciszycie. Nie uciszycie matek, babć, córek, kuzynek, koleżanek, sióstr. Będziemy głośno mówić, co jest dla nas ważne i będziemy bardzo mocno i konsekwentnie walczyć o swoje prawa. Nie uciszycie również tych mężczyzn, którzy stoją z nami ramię w ramię - mówiła. Z kolei Magdalena Biejat oświadczyła, że "nadszedł czas, by panowie w garniturach, panowie w sutannach i panowie w togach przestali traktować kobiety jak dzieci". Podkreśliła, że kobiety mają prawo do samostanowienia i do decydowania o własnym życiu. Biejat wskazywała, że aborcje były, są i będą. - Różnica pomiędzy dobrym a złym prawem polega na tym, że wtedy, kiedy prawo jest restrykcyjne, jak u nas, aborcja jest dostępna dla tych, których stać na to, żeby wyjechać za granicę, czy zapłacić dość wysoką kwotę za sprowadzenie pigułek farmakologicznych - podkreśliła posłanka Lewicy. - Każda kobieta - bez względu na to, gdzie mieszka, ile ma pieniędzy, ile ma dzieci i czy te dzieci chce mieć, czy ich nie chce - musi mieć prawo do legalnej aborcji. Bez kompromisów - dodała. Fala protestów po orzeczeniu TK w sprawie aborcji Od zeszłego czwartku trwa w Polsce fala protestów - manifestacji, blokowania ulic, protestów przed i w kościołach, a także akcji w mediach społecznościowych. To reakcja na wyrok TK, który 22 października za niezgodny z konstytucją uznał przepis tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 r. dopuszczający przerwanie ciąży ze względu na ciężkie i nieodwracalne uszkodzenie płodu. Przepis straci moc w raz z publikacją orzeczenia TK. Obowiązująca od 1993 r. Ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży zezwala na dokonanie aborcji w trzech przypadkach. Jednym z nich jest właśnie duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, co uznał TK za niekonstytucyjne. Pozostałe przypadki to sytuacja, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego (gwałt, kazirodztwo).