Wiceminister sportu Łukasz Mejza poinformował w piątek, że "zawiesza swój udział w pracach" resortu oraz, że wystąpił do marszałek Sejmu "o urlop od wykonywania obowiązków poselskich". Oświadczenie wiceszefa MSiT to pokłosie licznych niekorzystnych dla niego publikacji medialnych dotyczących działalności spółek, których był w przeszłości właścicielem. Dymisja zamiast urlopu - Nie urlop bezpłatny od wykonywania obowiązków wiceministra tylko dymisja - apelował w piątek w Sejmie do premiera Morawieckiego Krzysztof Śmiszek (Lewica). Przypomniał, że mija 16. dzień, od kiedy posłowie Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic i Maciej Kopiec złożyli zawiadomienie do prokuratury w sprawie działalności wiceministra sportu. - Mija 16. dzień i nie dzieje się nic - podkreślił poseł. Jak dodał, prokuratura milczy, policja nie wykonuje swoich czynności, milczą także służby specjalne powołane do tego, aby wyjaśniać tego typu sprawy. Śmiszek zwracał uwagę, że przez ten czas ani Łukasz Mejza, ani premier Matusz Morawiecki nie znaleźli czasu na to, aby przeprosić rodziców chorych dzieci. - Zwracamy się do premiera Mateusza Morawieckiego z apelem i prośbą, ale także z żądaniem, w imieniu rodzin poszkodowanych przez pana Łukasza Mejzę: niech pan, panie premierze nie składa podpisu pod wnioskiem urlopowym pana Mejzy, niech pan złoży podpis pod natychmiastową dymisją wiceministra sportu - mówiła Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. - I niech pan jednym ruchem ukróci insynuacje, że pan Mejza jest w rządzie dlatego, żeby ratować większość rządzącą, że jest pana, panie premierze, poplecznikiem i pana politycznym dzieckiem - dodała posłanka. Zaznaczyła, że każdy dzień zwłoki z dymisją Mejzy, jest obciążeniem dla szefa rządu. - Każdy dzień zwłoki to jak splunięcie w twarz wszystkim osobom poszkodowanym - dodała Dziemianowicz-Bąk. Interesy Łukasza Mejzy W czwartek szef klubu PiS Ryszard Terlecki mówił dziennikarzom, iż Prawo i Sprawiedliwość oczekuje, że Mejza "zawiesi swój udział w pracach Ministerstwa Sportu i Turystyki do czasu wyjaśnienia sprawy" doniesień prasowych, które pojawiają się od kilku tygodni na jego temat. Wirtualna Polska opublikowała niedawno szereg artykułów, w których opisała działalność dawnej firmy obecnego wiceministra sportu oferującej wyjazdy zagraniczne osobom nieuleczalnie chorym (w tym dzieciom), m.in. na nowotwory, Alzheimera czy Parkinsona. Firma miała oferować kosztowne leczenie metodami uznawanymi na całym świecie za niesprawdzone i niebezpieczne. Według portalu interes Mejzy nie wypalił, za to pozostawił po sobie wielu oszukanych pacjentów i ich rodziny. Mejza do publikacji Wirtualnej Polski odniósł się w środę na konferencji prasowej. Określił je jako "największy atak polityczny po 1989 roku". - Atak ten jest wymierzony we mnie, ale jego celem jest obalenie większości rządowej - powiedział. Kim jest współpracownik Łukasza Mejzy? Czytaj w serwisie Sport Ponad 600 tys. zł do zwrotu Inna firma Mejzy, która zarobiła niemal milion złotych na organizacji szkoleń ze środków unijnych, będzie musiała zwrócić ponad 664 tys. zł. W związku z informacjami medialnymi dotyczącymi działalności Łukasza Mejzy zarząd województwa lubuskiego poddał bowiem szczegółowej kontroli usługi świadczone przez jego firmę - Future Wolves. - Ustalenia kontroli są druzgocące, ponieważ potwierdziły się przypuszczenia dotyczące niezasadności i niecelowości wydatków, które były realizowane - powiedziała marszałek Województwa Lubuskiego Elżbieta Polak. Jak dodała - nieprawidłowości dotyczyły głównie rozliczeń projektów. Mejza zasiada w Sejmie od marca tego roku, kiedy objął mandat po zmarłej posłance KP-PSL Jolancie Fedak. Po wejściu do Sejmu Mejza nie przystąpił do klubu Koalicji Polskiej-PSL i pozostał niezrzeszony. Wiceministrem sportu jest od października - objął funkcję z rekomendacji Partii Republikańskiej.