Jeśli ktoś zdobył mandat wyborach, to znaczy, że przeszedł najważniejszą weryfikację - przekonywał Miller w piątek podczas konferencji prasowej w Katowicach. W ostatnich wyborach Sojusz zdobył trzy mandaty poselskie w regionie, dotychczas woj. śląskie reprezentowało siedmiu posłów SLD. W regionalnej prasie pojawiły się publikacje sugerujące zmianę na stanowisku szefa śląskiego Sojuszu. Przewodniczący SLD w regionie Zbyszek Zaborowski - który dostał się do Sejmu - przekonywał na konferencji, że słaby wynik wyborczy to wynik przede wszystkim kampanii Sojuszu na szczeblu centralnym. Ten pogląd podziela Miller, który powiedział, że wynik Platformy Obywatelskiej zależał głównie od kampanii Donalda Tuska, a PSL - od Waldemara Pawlaka, to samo dotyczyło innych ugrupowań. W wyborach parlamentarnych najwięcej zależy od centralnego sztabu i od władz - przekonywał. "Jeśli pan Zaborowski ma mandat, to znaczy, że przeszedł najbardziej odpowiedzialną weryfikację, bo uzyskał głosy nie tylko członków i sympatyków SLD, ale także tych, którzy z SLD nie mają wiele wspólnego" - podkreślił szef klubu SLD. Jak zastrzegł, nie oznacza to, że Zaborowski nie będzie musiał poddać się wewnątrzpartyjnej procedurze przy okazji kolejnych wyborów władz SLD. "Ten wynik 8,41 proc. (w regionie - PAP) jest lekko lepszy od tego, co się wydarzyło w kraju, oczywiście jest daleko poniżej naszych oczekiwań i możliwości" - powiedział. Przekonywał, że prognozowany wiosną wynik 18-procentowy "tak naprawdę został zrealizowany, tylko podzielił się niestety na dwie partie polityczne". Po wyborach z funkcji szefa struktur Sojuszu na Dolnym Śląsku zrezygnował Janusz Krasoń, który jednak - w przeciwieństwie do Zaborowskiego - nie dostał się do Sejmu. Szef śląskiego SLD podkreślił, że gdyby jego koledzy z regionu oczekiwali jego dymisji, złożyłby ją, jednak zdecydowana większość działaczy tego nie chce - przekonywał. Zaborowski przyznał, że Sojusz głęboko przeżywa wyborczą porażkę. Ocenił, że początkiem "nieszczęścia" był dobry wynik Grzegorza Napieralskiego w ostatnich wyborach prezydenckich. Szef SLD uznał - mówił Zaborowski - że może właściwie samodzielnie podejmować decyzje, później władze nie reagowały na błędy popełniane podczas kampanii, jak zlekceważenie Ruchu Palikota. Miller, odnosząc się do wyniku Ruchu Palikota, przekonywał, że po niewątpliwym sukcesie wyborczym dopiero teraz przed tym ugrupowaniem pojawią się prawdziwe wyzwania, bo przychodzi czas na realizację zapowiedzi. "Z dużą pewnością można dzisiaj powiedzieć, że żaden z tych najbardziej radykalnych postulatów (...) nie zostanie zrealizowany, bo nie ma takiej większości w Sejmie" - podkreślił Miller.