Zbigniew Ziobro zaatakował Leszka Balcerowicza, komentując ekstradycję Dariusza Przywieczerskiego, skazanego w aferze FOZZ. "Były osoby, które znajdowały się również w radzie nadzorczej i nadzorowały funkcjonowanie tego funduszu. Wśród nich był m.in. pan Leszek Balcerowicz, człowiek, który kreuje się na autorytet moralny i to on ponosi również polityczną (dziś możemy tylko o takiej mówić) odpowiedzialność za to, że do takich gigantycznych nadużyć i malwersacji doszło" - oznajmił Ziobro. "Ziobro skłamał: nigdy nie byłem członkiem rady nadzorczej FOZZ" - odpowiada Leszek Balcerowicz w oświadczeniu, które otrzymała nasza redakcja. Balcerowicz odpiera zarzuty politycznej odpowiedzialności za aferę z czasów, gdy był ministrem finansów. "Warto przypomnieć, że FOZZ był dzieckiem późnego PRL i zaczął działać, gdy polska gospodarka była w chaosie, z którego wyprowadzał ją rząd Tadeusza Mazowieckiego, gdzie byłem wicepremierem i ministrem finansów. To były o wiele gorsze warunki dla kontrolowania sektora finansowego niż w stabilnych gospodarkach. A mimo wszystko (...) nikt poważny nie domaga się tam od polityków 'odpowiedzialności politycznej' za afery wybuchłe w niektórych jednostkach sektora finansowego" - argumentuje Balcerowicz i przytacza przykłady ogromnych strat w amerykańskich Fannie May i Freddie Mac czy w niemieckich Landes-banken. Były minister finansów, w kontekście formułowanych wobec niego zarzutów, przypomniał aferę SKOK-ów. "Wypowiedź Z. Ziobry powinna tym bardziej oburzać, że pochodzi ona od przedstawiciela układu politycznego, który chronił przed nadzorem państwowym SKOK-i, gdzie powstały straty ok. 5 mld zł - wielokrotnie większe niż w FOZZ i największe w dotychczasowej historii sektora finansowego w Polsce. Twórca tego układu - G. Bierecki jest senatorem z ramienia PiS i zastępcą przewodniczącego senackiej Komisji Budżetu i Finansów Publicznych. A główny ekonomista SKOK - J. Szewczak jest posłem PiS. Czy można znaleźć bardziej jaskrawy przykład moralności Kalego niż w wypowiedzi Ziobry i innych członków elity PiS?" - pyta Leszek Balcerowicz w swoim oświadczeniu. Sprawę FOZZ okrzyknięto mianem największej afery III RP. Fundusz w nieformalny sposób miał skupywać za granicą po niższej cenie polskie zadłużenie zagraniczne z czasów PRL. Według prokuratury, w latach 1989-90 afera FOZZ spowodowała 350 mln zł strat. Sprawę wykryła NIK. Prokuratura wszczęła śledztwo w 1991 r. Sąd uznał, że pieniądze przeznaczone dla Funduszu - którego zadaniem był poufny wykup długów zaciągniętych przez PRL na Zachodzie w latach 70. i 80. - zostały albo przywłaszczone, albo rozdysponowane w sposób niezgodny z prawem.