Leszek Balcerowicz uważa, że w przegranej kampanii opozycji do europarlamentu zabrakło "fachowości". "Jeśli PiS zwyciężyło dzięki rozdawnictwu, to powiedzmy ludziom, kto konkretnie na tym traci. W FOR zrobiliśmy analizy dotyczące 500 plus i wiadomo, że na tym projekcie tracą ludzie bezdzietni i starsi. (...) PiS przykręca ludziom śrubę podatkową - można i trzeba to mówić w sposób prosty i nośny, bo przecież oburzonych draństwem obecnej władzy, erozją życia publicznego są miliony. I na nich radziłbym się skupić" - zaleca Leszek Balcerowicz. "Kampania wyborcza to nie czas na nawracanie tych, których nawrócić szybko się nie da. (...) To strata zasobów. Te trzeba kierować do świata niepisowskiego, wolnościowego, do tych, którzy nie zostali odurzeni narodowo-katolicko-socjalnym jadem, a z których większość wciąż nie jest dostatecznie zmobilizowana" - twierdzi Balcerowicz. Jednocześnie zauważa, że "wiele osób nie ma innej telewizji niż TVP". "Pod wpływem jaskrawej i kłamliwej propagandy identyfikują się z dobrodziejami, którzy nie tylko zasilili ich portfele, ale chronią przed Żydami, uchodźcami i tymi drugiego sortu, którzy im nie dawali. Nie potępiam tych ludzi, potępiam tych, którzy ich oszukują i szczują na innych" - ocenia rozmówca "Newsweeka". Były wicepremier i minister finansów nie zgadza się z oceną, że "dzisiejszy populizm" wziął się z początków transformacji, z tego, że reforma Balcerowicza nie liczyła się z kosztami ludzkimi. "To mądrości kiepskich socjologów, którzy próbują wykazać, że okrutne ich zdaniem przejście z PRL do wolnej Polski zrodziło 30 lat później Kaczyńskiego. Przecież to jest idiotyczne. Czy gdybym wtedy dał 500 plus, to dziś nie byłoby rządów PiS? Jestem odporny na takie brednie" - podkreśla Balcerowicz. Więcej w "Newsweeku".