Później, na konferencji prasowej szef Samoobrony powiedział, że ma sygnały z terenu, że "gdyby cokolwiek się stało", to jest żądanie wyjścia z koalicji. - Nigdy nie pogodzę się z tym, żeby karać pielęgniarki za to, że zajmują jeden pokój w kancelarii premiera. To jest problem, ale nie przeszkadza nam pracować. Ten problem trzeba rozwiązać - powiedział wicepremier w TVP3. Zaznaczył, że desperacja protestujących pielęgniarek wynika z bardzo niskich zarobków. - Jestem za tym, by było przestrzegane prawo, tylko premier też dokładnie wie, że są niekiedy cele wyższe - stwierdził Lepper. Wicepremier nie wyobraża sobie "absolutnie tego, aby wobec czterech pań, które są w kancelarii premiera została użyta jakakolwiek siła". - Panie są zdesperowane na tyle, że podjęły głodówkę - powiedział Lepper na wtorkowej konferencji prasowej. Podkreślił, że sprawa protestu pielęgniarek jest bardzo poważna. - Mamy jednoznaczne sygnały z terenu - gdyby cokolwiek się stało, to jest żądanie wyjścia z koalicji - powiedział Lepper. Zapewnił jednocześnie, że nikogo nie straszy. Zdaniem Leppera, "ognisko" rozpaliła minister finansów Zyta Gilowska, która - jak powiedział szef Samoobrony - po przyznaniu Polsce organizacji Euro 2012 zapowiedziała, że w budżecie już jest miliard złotych na organizację tej imprezy. - Inteligentni, mądrzy pracownicy służby zdrowia powiedzieli: "zaraz, zaraz to gdzie oni ukrywali ten miliard, przed kim go ukrywali - (...) Euro 2012 dopiero za pięć lat, to ten miliard dajcie na służbę zdrowia". Od tego się zaczęło - powiedział Lepper. Według wicepremiera, rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski to dobry mediator, który mógłby włączyć się do rozmów. Wicepremier zaznaczył, że propozycja by to on był mediatorem jest nierealna, gdyż - jako przedstawiciel rządu - jest stroną w tym sporze. Dodał, że gdyby był upoważniony przez premiera, mógłby wystąpić w imieniu rządu. Lepper uważa, że może być różnica zdań między nim a premierem. Podkreślił, że "nie może być tak w koalicji, gdzie dominuje jedna partia i narzuca swój program, a inne partie nie mają do powiedzenia nic". "Podpisaliśmy się pod programem +Solidarne państwo+, a to oznacza, że jest to państwo solidaryzujące się ze wszystkimi, którzy potrzebują pomocy rządu" - powiedział wicepremier.