Wicepremier, minister rolnictwa był w Przysieku koło Torunia gościem wojewódzkiego kongresu kujawsko-pomorskiej Samoobrony. - Atakują nas, że obsadzamy wszystko naszymi ludźmi. Najlepiej chcieliby, żeby Samoobrona nie miała nikogo, kto kompetentny będzie do zajmowania różnych stanowisk; Samoobrona powinna tylko dawać głosy i nie chcieć nic w zamian - ironizował . W czasie kongresu przewodniczący kujawsko-pomorskiej Samoobrony, Lech Kuropatwiński, przedstawił informację, ilu członków ugrupowania zostało zatrudnionych w instytucjach państwowych na terenie województwa w ciągu ubiegłego roku. Wskazał, że pod tym względem najlepsza dla partii sytuacja jest w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, gdzie obsadzono stanowiska dyrektora i wicedyrektora, 10 kierowników i 95 pracowników. - Kiedy przewodniczący wyliczał, ile mamy stanowisk i gdzie - długopisy dziennikarzy latały. Panie przewodniczący, nagana dla pana: za mało mamy zatrudnionych. Ja nie przypominam sobie, żeby za poprzedniego rządu zatrudniano ludzi Samoobrony - powiedział Lepper. - Z naszych ludzi i tak za mało pracuje. Jednak jeśli są fachowcy z innych partii, nawet i , to proszę ich nie zwalniać, bo fachowcy są potrzebni" - zastrzegł. Przewodniczący narzekał, że jego partia jest ciągle prześladowana. - Prześladowanie Samoobrony trwa do dzisiaj. Tylko z naszej partii ludzie są przesłuchiwani, jak wpłacali pieniądze na kampanię, czy jak ktoś składał podpis na listach Samoobrony. Dzisiaj są sprawdzane podpisy z 2001 i 2003 roku - poinformował Lepper. Zaznaczył, że często musi tłumaczyć się na zebraniach i spotkaniach dlaczego, jako wicepremier, dopuszcza do takiej sytuacji. - Nie mam wpływu na prokuraturę i nie chcę mieć. Prokuratura jest samodzielna i niezależna, niech prokuratura zajmuje się wszystkim, ale opamiętania trochę! A to ma jeden cel: żeby zniechęcić ludzi do składania w przyszłości podpisów na naszych listach - ocenił wicepremier.