- Jeżeli mam przekazać (dokumenty) prokuraturze, to najpierw pokażę dziennikarzom. Jutro lub w piątek - zapowiedział Lepper. Dzisiaj z prowadzącymi sprawę spotka się poseł Samoobrony - Krzysztof Rutkowski. Rutkowski zaprzecza, jakoby to on i jego biuro detektywistyczne brały udział w gromadzeniu i przygotowaniu tych dokumentów: - Tych materiałów, które dotyczyły polityków, o których mówił pan przewodniczący Andrzej Lepper - ja takich materiałów nie przygotowywałem - zapewniał Rutkowski. Detektyw przyznał, że wyjaśnienia właśnie w tej sprawie będą głównym tematem rozmowy z prokuratorem prowadzącym tę sprawę. Jednocześnie poseł Rutkowski powiedział RMF, że zaraz po wystąpieniu lidera Samoobrony zaczęły napływać do niego informacje dotyczące polityków, którzy mogą mieć związki z innymi przestępstwami - innymi, niż te opisane przez Andrzeja Leppera: - Takie dokumenty posiadamy np. w przypadku jednego z polityków - przyznał poseł Samoobrony. Reporter sieci RMF nieoficjalnie dowiedział się, że w tym przypadku chodzi o wyłudzenie sporej sumy pieniężnej na kampanię wyborczą. W miniony piątek Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie pomówienia przez Leppera dwóch ministrów oraz trzech polityków PO o przyjmowanie łapówek. Prokuratorzy sprawdzą też, czy osoby, o których Lepper mówił w swoim wystąpieniu, rzeczywiście brały łapówki. Wszyscy politycy odrzucili zarzuty. Prokuratura już od piątku dysponuje nagraniem sejmowego wystąpienia Leppera i stenogramem z debaty nad odwołaniem go z funkcji wicemarszałka Sejmu. Na tej podstawie wszczęła śledztwo. W trakcie postępowania toczącego się w sprawie, Lepper zostanie wezwany na przesłuchanie jako świadek. Politycy wymienieni przez Leppera w jego wystąpieniu sejmowym byli już przesłuchiwani w prokuraturze. Prowadzący śledztwo mają obowiązek poprosić go o przedstawienie dowodów, na których oparł swe "pytania". Jeśli Lepper nie oddałby posiadanych rzekomo dokumentów, otworzyłoby to drogę do wszczęcia kolejnego postępowania - w sprawie utrudniania śledztwa. Lepperowi - jako posłowi - prokuratura nie może postawić żadnych zarzutów i wszcząć śledztwa przeciwko niemu, gdyż chroni go poselski immunitet. Prokuratura ma rozstrzygnąć też w śledztwie, czy jego sejmowe wystąpienie mieściło się w ramach wykonywania mandatu poselskiego i czy są podstawy do uznania, że poprzez pomówienie innych Lepper wykroczył poza granice tzw. immunitetu materialnego, który chroni go od odpowiedzialności za wykonywanie mandatu poselskiego, ale nie za naruszanie prawa osób trzecich. Takie stwierdzenie uprawniałoby prokuraturę do wystąpienia o uchylenie mu immunitetu. Piwnik sugeruje, że Lepper nie będzie wzywany jako świadek Barbara Piwnik sugeruje, że Andrzej Lepper może nie być wzywany do prokuratury jako świadek. Do końca tego tygodnia prokuratura wykona zaplanowane czynności w śledztwie w sprawie pomówienia polityków przez szefa "Samoobrony" - zapowiada. - W takich sytuacjach, jeżeli są zgromadzone dowody pozwalające na postawienie zarzutu popełnienia przestępstwa, to nie ma potrzeby przesłuchiwania takiej osoby w charakterze świadka, tylko należy postawić zarzut i przesłuchać jako podejrzanego - powiedziała minister sprawiedliwości. - Jeżeli dotyczy to posła, to nie można postawić zarzutu i przesłuchać go w charakterze podejrzanego, dopóki Sejm nie podejmie decyzji odnośnie immunitetu. Jeśli więc chodzi o sprawę pana Leppera, to po zakończeniu tych czynności, o których wyżej mówiłam, zapadnie decyzja o wystąpieniu do Sejmu w sprawie immunitetu - powiedziała. Piwnik podkreśliła, że "kolejne sprawy Leppera istotnie trwają zbyt długo. Wszczęte obecnie przez prokuraturę postępowanie związane z sejmowym wystąpieniem posła Leppera toczy się bardzo sprawnie, zaplanowane czynności zostały, albo zostaną, wykonane do końca tygodnia" - oświadczyła.