- Kolejny raz chcę oświadczyć, że jestem, żyję, jestem w Polsce. Nie mam zamiaru ukrywać się przed żadną prokuraturą - mówił Lepper na konferencji w Warszawie. Dodał, że do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu skierowano skargę odnośnie sposobu prowadzenia śledztwa w tej sprawie i ujawniania informacji. Łódzka prokuratura uważa zarzuty sformułowane podczas konferencji prasowej za bezzasadne. - Postępowanie prowadzone jest zgodnie z obowiązującymi w tym zakresie przepisami i regułami sztuki. Weryfikowane są wszelkie informacje, które wskazują na podejrzenia popełnienia przestępstwa - powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania. W niedzielę zakończyła się V kadencja Sejmu, a tym samym Leppera, który był posłem tej kadencji, nie chroni już immunitet parlamentarny. Szef Samoobrony powiedział na konferencji prasowej, że w niedzielę wysłał pismo do Prokuratury Okręgowej w Łodzi, w którym informuje, że jest do jej dyspozycji "jeśli będzie potrzeba". - Panowie nie muszą przychodzić o szóstej rano w kominiarkach. Nie muszą przychodzić do domu, stresować rodzinę - dodał Lepper. - Jestem do dyspozycji prokuratury, nie mam czego się bać, nie mam czego ukrywać. Sam jednak do prokuratury nie pojadę. Jestem w tej sprawie osobą niewinną. W tej sprawie nie ma żadnych konkretnych dowodów, zeznań, które obciążałyby Leppera - ocenił. Od poniedziałku łódzcy prokuratorzy będą mogli ewentualnie postawić zarzuty Lepperowi w śledztwie w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie. Łódzcy śledczy oficjalnie nie wypowiadają się w tej sprawie, ale przyznają, że w śledztwie badana jest m.in. kwestia podstaw i granic ewentualnej odpowiedzialności karnej Leppera. Kopania pytany, czy prokuratura ma zamiar przedstawić Lepperowi zarzuty powiedział, że obecnie prokuratura nie przekazuje żadnych informacji "co do zamierzeń związanych z ustaleniami dokonanymi w zakresie ewentualnej odpowiedzialności karnej Andrzeja Leppera". Potwierdził jednocześnie, że do łódzkiej prokuratury wpłynęło pismo, podpisane przez posła Janusza Maksymiuka, w którym "deklarowana jest gotowość pana Andrzeja Leppera do stawienia się w prokuraturze". Pełnomocnik szefa Samoobrony mec. Wiesław Żurawski uważa, że nie ma żadnych nowych dowodów w "seksaferze". - Uważam, że nie ma żadnych nowych dowodów od dnia skierowania wniosku o pozbawienie immunitetu posła Stanisława Łyżwińskiego, czyli od dnia 12 lipca 2007 roku - powiedział Żurawski. Mecenas dodał, że odebrał wiele telefonów od dziennikarzy z pytaniem co planuje w związku z wygaśnięciem immunitetu Leppera. - Odpowiadałem, że nie widzę potrzeby przygotowywania się do czegokolwiek - mówił. - Prokurator stwierdził, że zgromadzony materiał dowodowy jest niewystarczający do postawienia zarzutów przeciwko osobie - dodał. Według Żurawskiego, "gdyby pojawił się jakikolwiek nowy dowód w sprawie, najpierw wiedziałyby o tym media, a potem dopiero zainteresowani, bo tak było od początku rozgrywane". - To jest jakiś horror. Takie podchodzenie do sprawy ośmiesza niektóre działania niektórych instytucji - powiedział Lepper. Dodał, że do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu skierowano skargę odnośnie prowadzenia śledztwa, ujawniania informacji, co - jak powiedział - zgodnie z przepisami jest zabronione. Żurawski powiedział, że skarga została wniesiona w imieniu Łyżwińskiego, ale w znacznej części zarzuty naruszenia Konwencji Praw Człowieka dotyczą całego postępowania. - To postępowanie w mojej ocenie zostało przeprowadzone w sposób naruszający procedury karne. Narusza przepisy regulaminu wewnętrznego urzędowania powszechnych jednostek prokuratury i w konsekwencji narusza również konwencję praw człowieka - powiedział. Jak dodał, "procedura karna nie przewiduje nawet dla prokuratora możliwości ujawnienia przez niego jakichkolwiek przepisów z akt sprawy". Żurawski powiedział, że jest przepis, który stanowi o możliwości udostępnienia akt przez prokuratora innym osobom, zgodnie z uchwałą Sądu Najwyższego. Nie oznacza jednak - podkreślił Żurawski - zgody na upublicznianie tych informacji. - Jest przepis regulujący postępowanie przed sądem, kiedy sąd może dopuścić do udziału w procesie media. Więc w tym sensie wyrazić zgodę na upublicznianie - mówił. - Sąd ograniczony jest tu dwoma wymogami. Taka zgoda na udział mediów, musi wynikać z interesu publicznego, ale nie może naruszyć interesu strony, w tym oskarżonego - dodał. Żurawski powiedział, że "Konwencja Praw Człowieka dopuszcza ujawnienie informacji ze śledztwa w taki sposób, kiedy nie narusza to zasady domniemania niewinności i dóbr osobistych osoby, której to dotyczy". W ocenie mecenasa, zanim doszło do przesłuchania Łyżwińskiego, został on publicznie okrzyknięty przestępcą. Zdaniem Żurawskiego, prokurator prowadził konfrontację między świadkami po to, aby ich zeznania nabrały zgodności. - W tym sensie, aby jedne potwierdziły inne - dodał. Mecenas powiedział, że w przypadku tzw. seksafery postępowanie było intensywnie prowadzone od grudnia 2006 r. do stycznia 2007, a potem nastąpiła niczym nieuzasadniona przerwa. - Zatem był interes w tym, aby ta sprawa czekała na "lepsze czasy" - ocenił. Pełnomocnik Leppera powiedział, że w skardze są też zarzuty o nierzetelne prowadzenie sprawy. - Tu zatajono dowody przeciwne, podważające zeznania osób pokrzywdzonych - stwierdził. Lepper podkreślił, że nie boi się zatrzymania, bo wszyscy wiedzą gdzie przebywa. - Nie czuję się zagrożony w tej sprawie. Prowadzone jest dochodzenie, ale nic konkretnego nie ma. Gdybym był winny czegokolwiek, to bym mógł się bać - dodał.