, który zwracał uwagę, że akcja nie była przeciwko ludziom, ale w ich obronie. - Ten protest nie miał też na celu utrudniania życia kierowcom - dodał Lepper. Według niego, miał on na celu "zmobilizowanie społeczeństwa, aby walczyło o swoje prawa". Rolnicy przechodzili po przejściu dla pieszych. Samochody przepuszczali co kilka minut, rozdawali też ulotki informacyjne o akcji. Protestujący domagali się zahamowania wzrostu cen paliw i żywności. Wprowadzenie systemu gwarancyjnego wzrostu rent i emerytur do poziomu tzw. "starej Unii". - Warunki życia w całej Unii muszą być równe dla wszystkich jej członków. Polski rolnik musi mieć dopłaty w takiej samej wysokości jak rolnik niemiecki. To samo dotyczy emerytów, rencistów i innych grup społecznych - mówił Lepper. Jego zdaniem rząd może i powinien obniżyć akcyzę na paliwa. Według niego, w krajach tzw. starej Unii relacje cenowe są zupełnie inne i ich mieszkańcy nie odczuwają wzrostu cen paliw tak, jak Polacy. Protestujący domagali się też opłacalności pracy w rolnictwie. Lider Samoobrony zapowiedział, że poniedziałkowa akcja zapoczątkuje kolejne protesty rolników na drogach. Związek wszelkimi metodami będzie walczył o poprawę warunków życia w Polsce - mówił. Na razie jednak będą to "nieuciążliwe blokady dróg". Kolejne protesty mają się odbyć m.in. w woj. warmińsko- mazurskim, podlaskim, zachodniopomorskim, pomorskim, dolnośląskim i wielkopolskim. Organizatorzy akcji nie wykluczają jednak, że jeśli akcja nie przyniesie "spodziewanych rezultatów" to zaostrzą protest. "Suchej nitki" na protestujących nie pozostawili kierowcy samochodów. "Lepper do więzienia", "znowu chce, aby było o nim głośno", "na protest pozbierali kilka osób spod budki z piwem, bo prawdziwi rolnicy teraz są na polach" - można było usłyszeć.