- Ja tysiąc procent daję i głowę kładę, że ja nie muszę się poddawać (badaniom DNA), ale ojcem nie jestem. Jeżeli pani jest taka mądra, a szczególnie jej adwokat, to apeluję do pani adwokat: niech pani zapłaci za badanie DNA i ja się wtedy poddam badaniom - powiedział Lepper na konferencji prasowej w Lublinie. Jak dodał, Aneta Krawczyk "może być pewna" wytoczenia procesu cywilnego o "fałszywe posądzenie" jego i Stanisława Łyżwińskiego o ojcostwo. Wcześniej Lepper zapowiedział, że nie zamierza poddawać się badaniom DNA w związku z aferą w Samoobronie. Taką informację zamieścił na swoich stronach internetowych tygodnik "Wprost". - Dlaczego miałbym to robić? Niech pani Krawczyk powie prawdę i wyjawi w końcu, kto jest ojcem jej dziecka - powiedział wicepremier i lider Samoobrony. Lepper twierdzi, że na pewno nie on jest ojcem dziecka Anety Krawczyk. Zasugerował też, że nie podda się badaniom DNA, nawet jeśli poprosi go o to prokuratura, bo - jak twierdzi - ta na pewno nie postawi mu żadnych zarzutów. - Jeśli już zostaną postawione, to jakieś minimalne wobec Stanisława Łyżwińskiego - dodał Lepper. Łódzka prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie afery na początku grudnia 2006 r. po tym, jak "Gazeta Wyborcza" opublikowała artykuł oparty na relacji Anety Krawczyk. Była radna Samoobrony twierdziła, że pracę w partii dostała w zamian za stosunki płciowe z Łyżwińskim i Lepperem. Prokuratura chce postawić posłowi Łyżwińskiemu zarzuty oferowania pracy w zamian za korzyść osobistą, a także zmuszania do usług cielesnych, a być może także o gwałt. Dotychczas przesłuchano w tej sprawie około 100 osób. Nadal nie wyznaczono terminu przesłuchania Stanisława Łyżwińskiego oraz Andrzeja Leppera.