Newsweek dotarł do nagrania rozmowy Popeckiego z Krawczyk o gwałcie, którego jego szef miał się dopuścić na młodej dziewczynie pod Częstochową. Jak przyznał Lepper, nie zapoznał się jeszcze z publikacją tygodnika. "Czy kolejne taśmy są dowodem, to się okaże w sądzie" - powiedział na sobotniej konferencji prasowej. Lepper przypomniał, że zgodnie z ujawnionymi przez niego dokumentami, składając wniosek do banku o kredyt zawyżyła swoje zarobki i sfałszowała podpis Łyżwińskiego, którego biurem kierowała. "Co by było, gdyby poseł zrobił coś takiego?" - pytał . Jego zdaniem, Krawczyk, "która stała się ostatnio ikoną" teraz się mści na byłym szefie. Według "Newsweeka", do spotkania Popeckiego z Krawczyk doszło tuż po wybuchu seksafery w Samoobronie. "W grudniu ubiegłego roku kobieta oskarżyła posła Stanisława Łyżwińskiego o to, że zmuszał ją do seksu w zamian za pracę w jego biurze. Wkrótce jedna z działaczek złożyła zawiadomienie, że Łyżwiński zgwałcił ją podczas jednej z imprez Samoobrony" - czytamy na stronie internetowej tygodnika. W rozmowie nagranej na taśmie asystent Łyżwińskiego sugeruje, że jest w stanie załatwić u liderów Samoobrony pracę dla Krawczyk w zamian za odwołanie oskarżeń. "Są szanse, rządowe stanowiska, ta erka, coś tam może" - przekonuje. Lepper pytany, co sądzi o tym, że w rozmowie Krawczyk-Popecki mowa jest jeszcze o innym gwałcie, którego miał dokonać Łyżwiński powiedział: "nie zdziwię się, jeżeli zaraz będzie mowa o piątym gwałcie, bo ktoś sobie przypomni teraz". Zobacz nasz raport specjalny: Seksafera w Samoobronie