Radziwiłł podkreślił, że środowisko lekarzy domaga się 20 miliardów złotych dodatkowo na ochronę zdrowia i 5 tysięcy minimalnej pensji. Zdaniem prezesa rady pozyskanie takich pieniędzy jest to bardzo proste. - My mamy bardzo konkretną propozycję. 4 miliardy złotych więcej, co roku przez 5 lat - mówi Konstanty Radziwiłł. Takie pieniądze muszą się znaleźć tak jak znalazły się w Czechach, na Węgrzech i na Słowacji. Jeśli się nie znajdą - a pewnie tak będzie, bo minister zdrowia wszystkie ważniejsze decyzje jak choćby wprowadzenia ubezpieczeń dodatkowych opatrzył klauzulą "najwcześniej za dwa lata" - to czekają nas niespokojne miesiące. - Ja nie wiem co się wydarzy. Nastroje są bardzo złe i niech to na razie będzie przestrogą dla tych, którzy mówią, że to jest zupełnie nie do zrobienia - dodaje Radziwiłł. Zdaniem prezesa NRL, nie do przyjęcia jest fakt, że młody wykształcony lekarz zarabia w szpitalu 1,1-1,2 tys. zł netto. W jego ocenie, jest to główny powód wyjazdów za granicę młodych lekarzy. - Nie ma reformy bez pieniędzy. Żeby zatrzymać lekarzy w kraju, trzeba im dać 5 tys. zł brutto pensji - podkreślił Radziwiłł. NRL przygotowała obywatelską inicjatywę ustawodawczą, pod którą zbiera podpisy. Głównymi jej założeniami jest możliwość odpisania przez lekarza i lekarza dentystę od podatku wszelkich kosztów związanych ze swoim kształceniem. Zgodnie z ustawą o zawodzie lekarza, musi się on kształcić ustawicznie. Drugim założeniem projektu ustawy jest to, że lekarze mieliby prawo do 14 dni płatnego urlopu szkoleniowego na wyjazdy i konferencje. Do żądań lekarzy odniósł się minister zdrowia Zbigniew Religa, który powiedział, że postulat podwyższenia lekarskich pensji do poziomu 5 tys. zł brutto oznacza dodatkowe wydatki w wysokości 5 mld 200 mln zł. i "w tym roku tego typu żądanie jest nie do zrealizowania". - Zdaję sobie sprawę z tego, jak całe środowisko lekarzy, jak również pielęgniarek i położnych jest sfrustrowane i ma dosyć tego, co się do tej pory dzieje. Sam przeżywam to od 42 lat - powiedział Religa. Dodał, że wszyscy zdają sobie sprawę, że wynagrodzenie lekarzy jest poniżająco niskie i jest wynikiem chronicznego niedofinansowania służby zdrowia. W jego ocenie, postulat podniesienia pensji jest "mądry, i dobry, ale niestety na dzisiaj nie do zrealizowania". - Będę prosił moich kolegów, żeby jeszcze rok wytrzymali, ponieważ od 2007 roku nastąpi istotny wzrost nakładów na ochronę zdrowia z budżetu państwa i będzie istniała także realna szansa na podniesienie płac w służbie zdrowia - podsumował minister.