Lekarze grożą strajkami
Większość lekarzy wzięła wczoraj dzień urlopu na żądanie. Szpitale pracowały jak w trakcie ostrego dyżuru. Po raz pierwszy do protestu dołączyli lekarze szpitali dziecięcych. Pracownicy służby zdrowia nie wykluczają, że będą strajkować także w poniedziałek.
Wczoraj w południe ponad pół tysiąca lekarzy i pielęgniarek ze Śląska pikietowało przed Sejmem: Nie pozwalamy na to, aby nas traktowano gorzej niż lekarzy na Ukrainie czy Białorusi - krzyczano przed Sejmem. Posłuchaj:
Minister zdrowia Zbigniew Religa mówi, że pieniędzy na podwyżki w tym roku pewnie nie uda się znaleźć i apeluje do pracowników służby medycznej by w poniedziałek stawili się w pracy.
- Jeżeli są tego typu żądania to bardzo proszę żądających, aby kierowali je do innych osób w rządzie - mówi Religa i odsyła do innych ministrów i premiera, ale w międzyczasie przygotowuje awaryjny scenariusz na wypadek, gdyby w poniedziałek sytuacja się powtórzyła.
Inni ministrowie i premier milczą. Lekarze jednak nie zamierzają ustępować - pieniądze muszą być i to w tym, a nie w następnym roku. Tak już bywało, że czasem przed protestem mówiło się, że nie ma pieniędzy, a po proteście one się znajdują - mówi Konstanty Radziwiłł, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej. Dodaje, że jeśli rząd nie przedstawi konkretnych propozycji protest będzie się nasilał, a pierwsze efekty lekarskiej determinacji mogą być odczuwalne już w poniedziałek kiedy w szpitalach i przychodniach znowu zastaniemy kartkę z napisem "Ostry dyżur".