Historia 14-letniej dziewczynki to nie tylko walka o możliwość legalnego przerwania ciąży, która jest efektem przestępstwa. Ta sprawa dowiodła, że lekarz może złamać prawo i nie poniesie żadnych konsekwencji. O ile ginekolodzy w lubelskim szpitalu mogli odmówić wykonania zabiegu przerwania ciąży, to jednak nie mieli prawa informować o całej sytuacji przeciwników aborcji. Ujawnienie takich danych to jedno z największych naruszeń prawa jakiego może dopuścić się lekarz: naruszenie tajemnicy zawodowej. A przy okazji złamano ustawę o ochronie danych osobowych, pisze na swych internetowych stronach "Newsweek". Gdy Agata czekała na decyzję lubelskich lekarzy, szefowa oddziału ginekologicznego w szpitalu im. Jana Bożego dr Wanda Skrzypczak wezwała do swojego gabinetu dziewczynę. Tam czekał na nią ksiądz, który usiłował przekonać nastolatkę, aby urodziła dziecko. Tą sytuacją jest oburzona minister zdrowia. Zdaniem Ewy Kopacz informowanie o pacjentce i jej zamiarach kogokolwiek jest złamaniem tajemnicy lekarskiej. - To jest skandal. Jednak jako minister nie mogę wyciągnąć żadnych konsekwencji wobec winnych lekarzy. To zadanie dla Izby Lekarskiej, która może wszcząć postępowanie wobec członka korporacji. Mam nadzieję, że pan prezes Konstanty Radziwiłł już zajął się tą sprawą - powiedziała "Newsweekowi" Ewa Kopacz. Szef naczelnej izby lekarskiej jest jednak zdziwiony, że ktoś wymaga od niego interwencji. -To zadanie dla Okręgowej Izby Lekarskiej. Ja nie zamierzam interweniować - oznajmia. I po chwili atakuje media. Jego zdaniem to one ponoszą winę za gehennę nastolatki. - Nie wierzę w ani jedno słowo powiedziane w mediach. Te teksty nie mają nic wspólnego z etyką dziennikarską - stwierdził i skończył rozmowę. Szef lubelskiej Izby Lekarskiej długo się zastanawiał, gdy usłyszał pytanie czy będzie domagał się wyciągnięcia konsekwencji wobec ordynator ginekologii. - Jeżeli będę miał doniesienie z prokuratury o złamaniu prawa, wtedy Izba zajmie się tą sprawą - stwierdził w końcu dr Andrzej Ciołko. I zaczął bronić koleżanki po fachu. - Nie potępiam tej pani. Zgodnie z przepisami, lekarz - jeżeli nie pozwalają mu względy etyczne - może odmówić wykonania zabiegu przerwania ciąży. A organizację Pro Life mógł zawiadomić ktoś inny, np. pielęgniarka - przekonuje. - Jestem całą tą historią zmartwiona, żeby nie powiedzieć załamana. Żyjemy w cywilizacji budowanej na gruncie chrześcijaństwa. A podstawową zasadą jest poszanowanie wolności. Decyzja pacjentki, nawet jeśli dziewczyna jest niepełnoletnia, powinna być uszanowana. A widzę, że ktoś usiłuje na niej wymusić zmianę decyzji. Do tego ujawnienie danych pacjentki jest złamaniem prawa. A to prowadzi do rzeczy najgorszej, pacjent zaczyna w takiej sytuacji tracić zaufanie do lekarza - mówi "Newsweekowi" Ewa Kopacz. Lubelska Izba Lekarska broni nie tylko ordynator ginekologii, ale także dyrektora szpitala, w którym złamano prawo. - Nie będziemy ścigać dyrektora tej placówki za to, że nie wskazał zgodnie z nałożonymi na niego zobowiązaniami pacjentce innego szpitala, w którym przeprowadzona byłaby aborcja. Uważam, że zadaniem lekarza jest ochrona życia. Ta ciąża przebiegała prawidłowo. Zresztą ciąża nie jest chorobą - ocenia doktor Ciołko.