W środę o godz. 21:45 ma się rozpocząć pierwsze czytanie projektu, pod którym zebrano ponad 200 tys. podpisów. Projekt ustawy o bezpiecznym przerywaniu ciąży i innych prawach reprodukcyjnych przedstawi parlamentarzystom Marta Lempart - czołowa przedstawicielka Strajku Kobiet - demonstracji, które przetoczyły się przez Polskę po głośnym wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Jak tłumaczą na swojej stronie założyciele komitetu "Legalna Aborcja. Bez Kompromisów", to właśnie wydarzenia z października 2020 roku były przyczynkiem do stworzenia projektu legalizującego aborcję w Polsce. "Legalna Aborcja. Bez Kompromisów" Przypomnijmy, że 22 października 2020 roku Trybunał Konstytucyjny orzekł, że tzw. aborcja embriopatologiczna powinna być zakazana. Chodzi o przerywanie ciąży w sytuacji, gdy istnieje prawdopodobieństwo ciężkiego i nieuleczalnego uszkodzenia płodu. Do października 2020 roku możliwość taka była przewidziana prawnie. Funkcjonował bowiem tzw. kompromis aborcyjny, który dopuszczał aborcję w trzech przypadkach: duże prawdopodobieństwo uszkodzenia płodu, ciąża pochodząca z gwałtu, ciąża zagrażająca zdrowiu i życiu matki. Zmiany w prawie wywołały masowe protesty odbywające się pod sztandarem Strajku Kobiet. Efektem protestów jest również projekt, który właśnie trafił do Sejmu. Zgodnie z założeniami "Legalnej Aborcji. Bez Kompromisów" - aborcja do 12. tygodnia ciąży powinna być w pełni legalna i darmowa bez względu na powód takiej decyzji. Komitet proponuje także, by aborcji dokonywać po 12. tygodniu, jeśli wykryte zostaną nieodwracalne wady płodu, albo ciąża jest wynikiem czynu zabronionego. Autorzy chcą także, by osoby pomagające w aborcji nie podlegały karze. Nie ma zgodności "To europejskie standardy, koniec hipokryzji, minimum szacunku i autonomii dla osób, które mogą zajść w ciążę. Odzyskanie sprawczości i poczucia bezpieczeństwa przez polskie rodziny. Kobiety zasługują na to, że samodzielnie decydować o sprawach intymnych, prywatnych i zdrowotnych, do których zalicza się aborcja. Bez ingerencji i pouczania polityków, lekarzy, prokuratorów, urzędników" - argumentuje popierająca projekt FEDERA. "Aborcja nie jest kontrowersyjna. Wmówiono wam, że taka jest. Aborcja dzieje się na świecie każdego dnia. Jest wykonywana samodzielnie w domu lub rękami lekarek i lekarzy. Ratuje życie, ratuje przyszłość. Jeszcze żadna cywilizacja od tego nie upadła. Osoby, które podejmują decyzję o aborcji, to czujące, myślące istoty, mające swoje powody, których nikt z nas nie ma prawa oceniać" - dodaje organizacja w oświadczeniu. W tej sprawie nie ma jednak jednomyślności. Za złagodzeniem przepisów aborcyjnych są politycy Lewicy i część polityków Koalicji Obywatelskiej. W klubie KO nie ma jednak pełnej zgodności, a wielu członków tego ugrupowania publicznie wskazuje na swoje konserwatywne poglądy w tym aspekcie. - Nie chcę aborcji na życzenie; uważam, że trzeba spokojnie porozmawiać w jaki sposób wrócić do kompromisu aborcyjnego, jak go unowocześnić i dać mu nowe życie - mówił dwa lata temu poseł PO Grzegorz Schetyna. Złagodzenia przepisów aborcyjnych nie popierają również politycy Zjednoczonej Prawicy i Konfederacji. Polskie Stronnictwo Ludowe opowiadało się z kolei za przywróceniem kompromisu aborcyjnego (projekt wpłynął do Sejmu pod koniec ubiegłego roku), a także przeprowadzeniem ogólnopolskiego referendum na temat dostępności aborcji.