Lech Wałęsa w swoim wystąpieniu ocenił, że "los dał nam zadania". - Jedno zadanie: rozbić stary porządek, który hamował rozwój świata - podkreślał. - To było największe w dziejach Polski zwycięstwo, a ono polegało na pokonaniu starego porządku, a jednocześnie wytworzeniu przekonania tych pokonanych, aby przyjaciółmi zostali. Nigdy nie mieliśmy w takiej walce i w takich osiągnięciach po wygraniu, takiej przyjaźni, jak wtedy my stworzyliśmy - przekonywał były opozycjonista, pytając: - Kto to popsuł?. Drugie zadanie, o którym mówił były prezydent, to zbudować coś mądrzejszego, lepszego i bardziej przydatnego. - Dzisiaj powinniśmy zastanawiać się po pierwsze: jaki fundament położymy pod tą naszą nową budowę? - pytał. Dodał, że w tej sprawie należy coś uzgodnić m.in. system ekonomiczny, którym nie powinien być ani komunizm, ale i nie kapitalizm, jaki jest dziś. Na scenie Wałęsie towarzyszyli marszałek Senatu Tomasz Grodzki, prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności Basil Kerski, a także opozycjoniści z czasów PRL - Bogdan Lis, Henryka Krzywonos-Strycharska oraz Władysław Frasyniuk. Tomasz Grodzki: Musimy zasypywać mury wrogości i podziału Marszałek Senatu Tomasz Grodzki podkreślił podczas poniedziałkowej uroczystości przed historyczną bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej, że 40 lat temu, miliony Polek i Polaków w wielu miastach i wioskach "upomniało się o wolność, prawdę, przyzwoitość i prawa pracowników". - I lider był tylko jeden, i może ktoś uważać, że tworząc fałszywe iluzje i historię, zakłamie rzeczywistość. Ale historia się zdarzyła, lider był jeden i on tu stoi, to jest Lech Wałęsa i - czy to się komuś podoba czy nie - nie damy tego zanegować. Jako marszałek Senatu daję wam na to słowo - zapowiedział. Według marszałka Senatu "pojawiają się mury niechęci, mury wrogości, mury podziału". - Musimy je mozolnie zasypywać. I nie miejcie wątpliwości, to my stoimy po właściwej stronie, dbając o to, aby każdy w naszym kraju czuł się tak samo szanowany, miał takie same prawa i obowiązki wynikające z przyrodzonej godności ludzkiej. To nie jest łatwa batalia, ale nie należy się bać, nasi bohaterowie Sierpnia pokonali strach - oświadczył. Przypomniał, że można się było bać milicji, prześladowań i nękania rodzin, a niektórzy złożyli ofiarę zdrowia i życia, ale pokonali strach i się nie bali. - My też nie możemy się bać - powiedział. - Patrzymy teraz na Białoruś, gdzie dumny naród białoruski upomina się o swoje prawa, chcą dołączyć do rodziny suwerennych, demokratycznych, wolnych państw i narodów. Nie mamy innego wyjścia, musimy ich w tym wspierać i pamiętać, że oni idą drogą, którą nasi przodkowie szli 40 lat temu - dodał. Grodzki podkreślił, że dziś "należy zadać sobie pytanie, co zostało z 21 postulatów". Zaznaczał, że wszyscy pamiętają postulaty polityczne, ale on pamięta "postulat bodaj 12., który mówi, że nominacje na stanowiska kierownicze mają następować na podstawie kompetencji, a nie przynależności partyjnej". - Zadajmy sobie pytanie: czy tak się dzieje? Było tam też o służbie zdrowie. Stało się dziwnie, że organizacja, która zawłaszczyła nazwę 'Solidarność', idzie ręka w rękę z władzą, co nie podoba się wielu członkom tej zacnej poprzednio organizacji - mówił Grodzki. - Ale muszą pamiętać liderzy obecnej Solidarności, że romanse z władzą często kończą się nieprzyzwoitą i niegodną końcówką - podkreślił. Władysław Frasyniuk: Jarosław Kaczyński ma nawyk rozmowy tylko ze sobą Podczas uroczystości głos zabrał też opozycjonista z okresu PRL Władysław Frasyniuk, który mówił, iż można powiedzieć, że 40 lat temu odniesiono gigantyczny sukces. - Gdyby nie to, że w 40. rocznicę trzeba zapytać - dlaczego wy, panie i panowie politycy z PiS, plujecie na tę historię, dlaczego dewastujecie konstytucję i dewastujecie państwo prawa, dlaczego dialog i rozmowę zamieniliście w hasło "brat bratu wrogiem"? - pytał Frasyniuk. Jak mówił, "rozliczy was z tego młodsze pokolenie". - Ja nie uważam, że starsi mają prawo odejść. Przeciwnie powiedziałbym: Lechu, im baran starszy, tym róg twardszy. My wszyscy obywatele młodzi i starzy powinniśmy stanąć w obronie demokracji, w obronie wartości, w obronie równości obywateli. My wszyscy powinniśmy przekonywać polityków, że doświadczenie "Solidarności", to umiejętność słuchania, to umiejętność prowadzenia rozmowy. Walczyliśmy o to, żeby każdy z nas miał prawo do swoich własnych poglądów i to się stało. I to jest nasz sukces - powiedział Frasyniuk. Według niego problem polega na tym, że "ten pan nienawistny, który nie lubi ludzi - Jarosław Kaczyński - ma nawyk rozmowy tylko ze sobą, ma nawyk wspierania tylko swoich i to trzeba zmienić". - I apeluję do wszystkich obywateli, wyborców PiS (...) pamiętajcie o tych uniwersalnych zasadach, nie bądźcie obojętni, nie bójcie się, niech wam ta tęczowa flaga nie przeszkadza - dodał Frasyniuk. Głos zabrał również dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku Basil Kerski, który podkreślał, że jako gdańszczanin, syn matki Polki i ojca Irakijczyka, zawsze jest smutny, kiedy ograniczamy ten sukces naszej polskiej rewolucji do naszego polskiego podwórka. - Powiem z pełną odpowiedzialnością, że 31 sierpnia 1980 r., otwierając tę bramę, nie tylko Lech Wałęsa otworzył nowy rozdział polskiej historii, doprowadził do drugiej niepodległości w XX wieku, ale założył nową Europę" - powiedział Kerski. Aleksandra Dulkiewicz: Mit "Solidarności" dzieli dziś wielu Na koniec przemówiła prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, która podkreśliła, że "40 lat temu Solidarność dała nam poczucie wspólnoty". - Kiedy dzisiaj o tym myślimy, wielokrotnie o tym mówimy, była niczym pragnienie czegoś rajskiego - zaznaczyła. - Kiedy nieważne były partykularne interesy, ale ważne było dobro wspólne, czuliśmy się razem, mimo że brama oddzielała strajkujących od tych, którzy stali tutaj, na tym placu. Tęsknimy za tą wspólnotą. Pytanie, co możemy zrobić, żeby ona trwała - podkreśliła prezydent Gdańska. Dodała, że za parę godzin w tym miejscu staną inni bohaterowie, pod innymi sztandarami. - W Gdańsku w sierpniu od kilkunastu już lat jak w soczewce ogniskuje się spór, który nas podzielił. Ich 10 mln, nasze 10 mln. Co się z nami stało? Oni i my. Od lat świętujemy podzieleni - mówiła Dulkiewicz. - Kto ma dziś prawo do Solidarności, kto ma dziś prawo do tego dziedzictwa wreszcie, kto ma prawo do 21 postulatów, nie mówiąc już o tablicach? - pytała prezydent Gdańska W jej ocenie, "mit Solidarności dzieli dziś wielu, nie tylko tych, którzy go tworzyli 40 lat temu". Symboliczne otwarcie historycznej Bramy nr 2 Stoczni Gdańskiej Po przemówieniu prezydent Gdańska uczestnicy uroczystości wspólnie z Lechem Wałęsą dokonali symbolicznego otwarcia historycznej Bramy nr 2 Stoczni Gdańskiej. Chwilę przed wystąpieniami, Lech Wałęsa, marszałek Senatu, opozycjoniści z czasów PRL, przedstawiciele władz Gdańska, marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk, samorządowcy, parlamentarzyści Koalicji Obywatelskiej złożyli kwiaty przed Pomnikiem Poległych Stoczniowców. W tym czasie, na Placu Solidarności grupa osób trzymająca flagi Polski, Unii Europejskiej, historyczną flagę Białorusi oraz flagę tęczową zaczęła skandować "Lech Wałęsa" oraz "Wolność, równość, demokracja". W poniedziałek rano, w ramach obchodów 40. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych i powstania NSZZ "Solidarność", marszałek Senatu złożył wizytę w biurze b. prezydenta Lecha Wałęsy, które znajduje się w Europejskim Centrum Solidarności. Po spotkaniu Grodzki powiedział, że była to "niezwykle ciekawa droga i inspirująca rozmowa na temat tego, co zrobić, aby Polska kroczyła drogą wolności. - Jestem wdzięczny panu prezydentowi, że zechciał poświęcić mi chwilę czasu. Uwielbiam słuchać pana prezydenta i podziwiać jego wizjonerskie spojrzenie na wiele spraw - mówił.