We wtorek Lech Wałęsa udzielił wywiadu rosyjskiej dziennikarce. Zapytała go m.in. o przyczyny zdarzeń na Ukrainie z 2014 roku, gdy powstały tzw. republiki ludowe na wschodzie kraju, a Krym został przejęty przez Rosję. - Przyszło nam żyć (w czasach - red.), kiedy mamy wysoko rozwiniętą technologię. Ona mówi, że państewka, kraje, to za mało. Jak nasi pradziadowie wymyślili rower i trochę technologii, to z osad i wiosek zrobili kraje i to wytrzymało do końca XX wieku - odpowiedział. Lech Wałęsa: Nie dotrzymujemy słowa danego Ukrainie Jego zdaniem, obecna technologia wymaga "tworzenia większych struktur, usuwania granic i podziałów", ponieważ to nieuchronny skutek rozwoju technicznego cywilizacji. W opinii Wałęsy, wojny "nie pasują" do spełnienia tych wymagań. Według byłego prezydenta, "nie dotrzymujemy słowa" danego Ukrainie, nawiązując do uzgodnień zawartych w memorandum budapesztańskim z 1994 roku, m.in. w sprawie zagwarantowania jej suwerenności. - Gdybyśmy w 2014 roku natychmiast krzyknęli, nie byłoby teraz takiej sytuacji. Tym razem nie wolno oddać Ukrainy, bo jeśli ją oddamy, wojnę mamy i tak - powiedział. Wałęsa o przyszłości Ukrainy: Przekonajmy "demagogów populistów", bo inaczej się zniszczymy Były prezydent ocenił również, iż istnieniu państwa ukraińskiego zagrażają "demagodzy populiści" i nie wiadomo, czy wygra ich pogląd, a może chęć Kijowa do niepodległości. - Na razie jest możliwe jedno i drugie. Do dziś zastanawiamy się, kto piramidy egipskie zbudował. Była większa technologia, jak my dzisiaj mamy i ktoś to zniszczył. Jako praktyk zastanawiam się, czy tym razem też zniszczymy naszą cywilizację? - pytał Lech Wałęsa.Jak przestrzegł, "jeśli 'demagodzy populiści' zwyciężą, uruchomią się płyty tektoniczne, ziemia się przewinie, nas wszystkich zgniecie, wodą zaleje i powstaną nowe tereny". - Było tak trzy razy na ziemi i zastanawiam się, czy czwarty raz też tak się stanie. Przekonajmy "demagogów populistów", bo inaczej się zniszczymy - mówił. Lech Wałęsa: Do czasu ataku na Ukrainę, podziwiałem Władimira Putina Zgodził się, że Ukraina powinna mieć prawo dołączyć do NATO. - Kiedy byłem na czele rewolucji, chciałem Polskę i świat włączyć do jednej z koncepcji: "NATO militarne", aby po "drugiej stronie" zostały mniejsze siły. A więc NATO miałoby 100 czołgów, pozostali - jeden. Udowodnilibyśmy tym, co mają jeden, iż nie mają szans - powiedział Wałęsa. Jak dodał, jego koncepcję "zmieniono, gdy spadł z prezydentury". Przyznał również, że w przeszłości "szanował i podziwiał Władimira Putina". - Ma wielki kraj, zmieniają się epoki, ma też kłopoty. (Było tak - red.) do momentu, aż nie popełnił błędu z Ukrainą; dotąd go wspierałem i rozumiałem - stwierdził. Zaapelował przy tym, że jeśli Putin zdecyduje się na agresję wobec Ukrainy, "wszystkie siły mają uderzyć na Moskwę". - Jeśli ją zniszczysz to my cię zniszczymy. Pierwsze uderzenie - Kreml. Takie polecenie, prośbę składam. Teraz, gdy jest taka broń, nie można wojować, bo zniszczymy życie na Ziemi. On pomylił czasy i epokę - uznał. "Mam nadzieję, że Donald Tusk to wytrzyma" Wałęsa rozmawiał także z "Rzeczpospolitą". Na uwagę, że PiS atakuje Donalda Tuska - wskazując, że nie zrobił nic jako szef Rady Europejskiej, żeby zablokować budowę Nord Stream 2 - odpowiedział: - Oni będą mu teraz dopisywać wszystko. Będą robić z niego agenta, tak jak ze mnie. - Ta walka będzie jeszcze bardziej brutalna - mam nadzieję, że to wytrzyma i poradzi sobie. Ja będę go wspierał i pokazywał, że celowo niszczy się dobrego polityka - powiedział były prezydent.