Komentując swoje działania Lech Wałęsa zaznaczył, że należy zrozumieć "koncepcję jego i koncepcję Polski". " Można było radykalnie, tak jak na Ukrainie - i tak skończyć - i można tak, jak ja zaproponowałem - negocjacje, rozmowy, poznanie przeciwnika, aby z nim dobrze walczyć" - wyjaśniał na antenie TVN24. "Trzeba będzie o tym publicznie mówić, aby ludzie wybierali z tych dwóch dróg" - doprecyzował. W swojej wypowiedzi były prezydent nawiązał również do roli "Solidarności" i przyznał, że - jego zdaniem - "ona już się w pewnym sensie skończyła". "To była prosta filozofia - nie możesz podnieść ciężaru, to doproś. Wtedy mieliśmy ciężar komunistyczny, Związek Sowiecki i to zostało załatwione pod moim przewodnictwem. Dziś jest budowanie Europy, a jutro globalizacja. Ja się na to po prostu przeniosę i jeszcze parę dni na tym świecie będę wojował" - stwierdził. "Nikt mnie z Polski nie wyrzuci" Wałęsa wyraźnie zaznaczył również, że nie ma w planach zmiany miejsca zamieszkania. "Kocham Polskę i nikt mnie stamtąd nie wyrzuci, ani się nie wyprowadzę. Będę jednak jeździł do Miami i w inne miejsca. Lubię Miami" - stwierdził. Były prezydent nie wykluczył, że odda całą sprawę "do międzynarodowego sprawdzenia", bo w jego ocenie " z daleka aż śmierdzi, że to jest podrabiane". "Nie pozwolę, aby trup Kiszczaka wygrał. Przegrał jako żywy, a trup wygrał?" - dopytywał Wałęsa. " W Stanach i nie tylko w Stanach dokładnie sprawdzą wszystko i nie da się oszukać. W Polsce można, ale w innym miejscu nie" - doprecyzował. Dopytywany o ludzi, na których miał donosić, a których nazwiska padają w udostępnionych przez IPN aktach, stwierdził, że "połowy z nich nie zna w ogóle". "Jak przyjrzymy się dokładnie tym dokumentom to je wyśmiejemy, bo widać, że to lipa" - spuentował. Przypomnijmy, że wczoraj w południe Instytut Pamięci Narodowej udostępnił część dokumentów dotyczących TW "Bolka". Wśród nich jest między innymi "wniosek o opracowanie kandydata na tajnego współpracownika" oraz zobowiązanie do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa, datowane na 21.12.1970 r. podpisane nazwiskiem Lecha Wałęsy. W aktach można przeczytać, że oprócz zobowiązania do utrzymania w tajemnicy kontaktów z SB, domniemany podpisujący zapewnia, że będzie "współpracować ze służbą bezpieczeństwa w wykrywaniu i zwalczaniu wrogów PRL".