O politycznym podsumowaniu swojego życia, które opublikował Lech Wałęsa, czytamy na Polsatnews.pl. Przed kilkoma dniami "Super Express" poinformował, że Lech Wałęsa co kilka lat musi mieć wymienianą baterię w rozruszniku serca, który został mu wszczepiony w 2008 roku w klinice w USA. Były prezydent poinformował w wywiadzie, że "lekarze ustalają jeszcze termin operacji, bo ona nie będzie taka prosta." "Tym bardziej, że pojawił się nieoczekiwany problem, bo z trzech drutów wbitych w serce, jeden drut mi się złamał. I jest to problem. Ja jestem ruchliwy i się złamał w sercu ten drut, nie ma go w sercu" - powiedział były prezydent gazecie. W niedzielę Lech Wałęsa opublikował na Facebooku nagranie, w którym informuje, że trafi do szpitala. - Dziś zabieram głos, bo nie wiem jaka jest wola Nieba, a z nią się zawsze zgodzić trzeba. O 14 melduję się w szpitalu. Co będzie dalej? Czas pokaże. Jestem przygotowany na dwa główne rozwiązania - powiedział były prezydent. Wałęsa: Boję się Pana Boga i trochę mojej żony - Nie boję się niczego. Boję się Pana Boga i - jak mówiłem - trochę mojej żony, i liczę na właściwe osądzenie - mówił. Lech Wałęsa dodał, że "robił wszystko, by dobrze służyć narodowi". - Nie wiedząc, kiedy się spotkamy następnym razem i czy się w ogóle spotkamy, chcę państwu powiedzieć, że robiłem wszystko, by dobrze służyć narodowi. Wiele rzeczy, razem z państwem, udało mi się dokonać, ale nie wszystko się udało, ale to nie był z mojego lenistwa, czy z mojej niechęci - dodał.