Wałęsa przypomniał o dotrzymywanej obietnicy corocznego spotykania się przy Bramie nr 2 Stoczni Gdańskiej, by wspominać - jak określił - "te wspaniałe, trudne czasy", bohaterów tamtych wydarzeń. Podkreślił, że one są też po to, by "mówić o tym, co przed ojczyzną stoi", o wyzwaniach. "Kiedyś mieliśmy wspólny mianownik - komunizm, Związek Sowiecki. (...) zlikwidowaliśmy wspólny mianownik. Dziś nie mamy żadnego wspólnego mianownika, dlatego tak trudno cokolwiek zbudować. Musimy wspólny mianownik wydyskutować" - mówił Wałęsa, apelując o dyskusję o wspólnej wizji demokracji. Podkreślił, że "jeszcze dziś możemy kartką wyborczą skorygować wszystko, co się dzieje w Polsce". Jego zdaniem, "jutro będzie coraz gorzej, bo paru ludzi w tej demokracji, zdarzyło się paru ludzi, którzy łamią te zasady - trójpodział władzy - i robią się coraz bardziej niebezpieczni". "Tych ludzi należy odsunąć, wybrać mądrzejszych" W jego opinii gen. Edward Wejner w swojej książce "dawno ich zlokalizował". "Ich należało rozliczyć. Ja to proponowałem, ale nie posłuchano mnie i urośli dziś, przejmując dziś różne gałęzie, całe gałęzie polityczne i inne, i się stają groźni. To jest bardzo groźne. (...) Tych ludzi należy odsunąć, wybrać mądrzejszych, bardziej odpowiedzialnych, by Polska wróciła na dobry właściwy rozwój" - mówił Wałęsa. Dodał przy tym, że nie wątpi w zwycięstwo. "Tylko jakim kosztem, ile guzów sobie nabijemy, by wejść na właściwą, logiczną drogę. Dziś kartką wyborczą możemy korygować" - podkreślił po raz kolejny w swoim wystąpieniu b. prezydent RP. "Jeśli zaśpimy, nie zrobimy tego teraz, jutro będzie dużo ciężej, bo oni przejmą następne instytucje i jeszcze bardziej nam utrudnią. I zostanie nam tylko kryterium uliczne. Tego chciałbym uniknąć" - zaznaczył Wałęsa