Lech Kaczyński ratyfikował Traktat Lizboński na uroczystości w Pałacu Prezydenckim, w obecności m.in. szefa Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso, przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Jerzego Buzka, premiera przewodniczącej w tym półroczu UE Frederika Reinfeldta, szefa rządu Donalda Tuska, a także marszałka Senatu Bogdana Borusewicza oraz dyplomatów akredytowanych w Polsce. - Dzisiejszy dzień jest dniem polskiej pewności siebie - mówił po złożeniu podpisu prezydent. Szef Komisji Europejskiej podkreślał, że Lech Kaczyński przypieczętował bardzo ważny rozdział w historii Polski i Unii Europejskiej. - Bez polskiej walki o wolność nie mielibyśmy zjednoczonej Europy, którą mamy dzisiaj - powiedział Barroso. - Przed chwilą Polska dołączyła do 26 innych państw, które już ratyfikowały Traktat Lizboński. Można powiedzieć: czas najwyższy - podkreślił przewodniczący Parlamentu Europejskiego. Premier Szwecji dziękował prezydentowi, że podjął tę ważną decyzję, a Donald Tusk mówił, że traktat to kolejny etap wzmacniania wspólnoty europejskiej. Sam podpis został złożony kilka minut po godzinie 12. Nie obyło się bez drobnych przeszkód - okazało się, że pióro, którym Lech Kaczyński miał podpisać akt ratyfikacj, nie pisze. W sukurs głowie państwa przyszedł jeden z jego współpracowników, który pożyczył swój długopis. Po podpisie prezydent mówił, że choć większość Polaków popiera i Unię Europejską i Traktat Lizboński, to nie wolno zapominać o tych, którzy mają wątpliwości.- Oni są też naszymi współobywatelami. Może w Polsce jest ich mniej niż gdzie indziej, ale trzeba ich przekonywać. Mam nadzieję, że to nie przede wszystkim my w Polsce, ale Europa ich przekona, Unia Europejska ich przekona, że dalsze rozwiązania, które pociąga za sobą Traktat Lizboński, to nie są rozwiązania komukolwiek odbierające podmiotowość - powiedział L.Kaczyński. Dodał, że nie mówi tylko "o podmiotowości w sensie tożsamościowym, ideowym", lecz że "chodzi o codzienne decyzje dotyczące gospodarki, sfery socjalnej". - Europejczykom, w tym Polakom, potrzebne jest poczucie, że w tym świecie mamy znaczenie; że ta wielka cywilizacja, którą stworzyliśmy, nie jest w odwrocie - mówił L. Kaczyński. - Te wartości, które reprezentujemy, nie są może idealne, bo nie tworzą idealnego świata, ale na pewno tworzą najlepszy świat z tych, które zna historia - ocenił. We wstępnym przemówieniu jeszcze przed złożeniem podpisu pod ratyfikacją prezydent podkreślał, że to bardzo istotny dzień, z punktu widzenia historii Polski i Wspólnoty. Zaznaczył, że od wielu miesięcy powtarzał, że ratyfikuje Traktat Lizboński, wtedy gdy naród irlandzki zmieni swoją opinię, którą wyraził w pierwszym referendum w 2008 roku. Irlandczycy poparli traktat w ponownym referendum 2 października b.r. Prezydent podkreślił, że w UE obowiązuje "zasada jednomyślności". - Więc jeśli ta zasada obowiązuje, to nie ma znaczenia, czy odmowa nastąpiła ze strony Niemiec czy Malty, Francji czy Estonii; jeśli ktoś odmówił zgody, znaczy, że traktat zakończył swój byt i dopiero zmiana decyzji narodu irlandzkiego spowodowała, że traktat odżył - dodał Lech Kaczyński. Czytaj też: Co nowego przynosi Traktat z Lizbony