- W tej sytuacji ja dziękuję za opiekę BOR w trakcie mojej wyprawy do Azji, bo ja muszę mieć tych ludzi, którym bezwzględnie ufam" - podkreślił prezydent na konferencji prasowej w Opolu. Szef Biura Ochrony Rządu gen. brygady Marian Janicki zawiesił w czynnościach służbowych dowódcę ochrony prezydenta ppłk. Krzysztofa Olszowca. Szef BOR poinformował o swojej decyzji prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Prezydent Lech Kaczyński oświadczył, że jest głęboko zaniepokojony zawieszeniem w czynnościach służbowych szefa swojej ochrony ppłk. Krzysztofa Olszowca. - Zawieszeniem pułkownika Olszowca jestem głęboko zaniepokojony. Oznacza to, że nie tylko nie jestem suwerenny w tym gdzie lecę, gdzie nie lecę - bo mogę nie dostać samolotu, ale także jeśli chodzi o swoją ochronę. Myślę, że tutaj kompetencje odpowiednich urzędników państwowych zostały daleko przekroczone - powiedział prezydent na konferencji prasowej w Opolu. Ochrona prezydenta jest ustawowym obowiązkiem, wynikającym wprost z ustawy o Biurze Ochrony Rządu; ustawa nic nie mówi o możliwości odstąpienia od ochrony prezydenta czy innej osoby, wymienionej w ustawie - powiedział rzecznik BOR Dariusz Aleksandrowicz. - Zgodnie z ustawą o BOR ochronie podlega prezydent, marszałkowie Sejmu i Senatu, premier, wicepremierzy, minister właściwy do spraw wewnętrznych, minister właściwy do spraw zagranicznych, byli prezydenci, delegacje zagraniczne, przebywające na terytorium RP oraz inne osoby ważne dla dobra państwa - powiedział Aleksandrowicz. Zaznaczył, że ustawa "mówi o obowiązku ochrony, ale nie przewiduje możliwości zdjęcia tego obowiązku z funkcjonariusza". Aleksandrowicz podkreślił, że zawieszenia Olszowca nie należy traktować jako ewentualnej sankcji, gdyż chodzi o to, by mógł "nie zaniedbując swoich obowiązków wyjaśnić całą sprawę". - Wynika ono z czysto technicznych przesłanek - dodał. Również rzeczniczka MSWiA Wioletta Paprocka oświadczyła, że w ustawie o Biurze Ochrony Rządu nie ma zapisu, który pozwala na zrzeczenie się ochrony przez najważniejsze osoby w państwie. Gdyby prezydent zrezygnował z ochrony, złamałby ustawę o Biurze Ochrony Rządu, zgodnie z którą ochrona najważniejszych osób w państwie jest obligatoryjna - uważa były szef BOR gen. Mirosław Gawor. Prezydent Lech Kaczyński oświadczył w czwartek, że nie chce ochrony BOR podczas swojej wizyty w Azji, w związku z zawieszeniem szefa prezydenckiej ochrony Krzysztofa Olszowca. Gawor przypomniał, że poprzednia wersja ustawy dopuszczała możliwość odstąpienia od ochrony, jeżeli osoby wymienione w ustawie jej nie chciały. Teraz nie ma takiej możliwości. - Jeżeli w ustawie jest zapis, że prezydent jest ochraniany, a prezydent zrezygnowałby z ochrony, to oznaczałoby to złamanie ustawy - powiedział Gawor. -Jeżeli dana osoba godzi się być prezydentem, to godzi się także być ochraniana - podkreślił. Dodał, że w BOR pracuje około 2 tys. ludzi, a 75 proc. z nich pracuje tam krócej niż 10 lat. - Nie rozumiem postawy prezydenta. Czyżby zawieszenie pułkownika Olszowca powodowało utratę zaufania do wszystkich osób ochraniających prezydenta, do wszystkich oficerów BOR? - zastanawia się Gawor. Dodał, że celem działalności BOR jest "ochrona polityków, a nie zajmowanie się polityką". - Zawsze czyniliśmy wszystko, aby nie być wplątywani w politykę, staraliśmy się od tego trzymać z daleka - powiedział Gawor.