Niedawno premier zaprezentował propozycję zmian w konstytucji, przewidującą m.in. odebranie prezydentowi prawa weta i zmniejszenie jego kompetencji, a także wprowadzającą zmianę w sposobie wyboru głowy państwa - nie jak dotąd w wyborach powszechnych, ale przez Zgromadzenie Narodowe. Aby jednak zmiany w konstytucji były możliwe musi je poprzeć dwie trzecie posłów, czyli niezbędna jest zgoda PiS. Jak premier chce ją uzyskać? - Obecny prezydent pozostałby dłużej na stanowisku, np. rok, dwa, bo w nowej konstytucji kadencja byłaby dłuższa niż dziś - powiedział "Gazecie Wyborczej" anonimowy polityk PO. Ponoć ten zaskakujący scenariusz mieli podpowiedzieć bracia Kaczyńscy. Skąd ten pomysł, skoro PiS ma własny projekt zmian konstytucji przewidujący... zwiększenie kompetencji prezydenta? Według rozmówcy "Gazety Wyborczej" Kaczyńscy boją się porażki w wyborach prezydenckich w 2010 roku i parlamentarnych w 2011 roku. - Po tych dwóch porażkach Zbigniew Ziobro może rozpocząć ofensywę, żeby przejąć ich partię - powiedział polityk PO. Niechętni takiemu porozumieniu są Grzegorz Schetyna i Janusz Palikot. Jak zauważa jednak "Gazeta Wyborcza" dla nich korzystniej będzie jeśli Tusk szybciej zostanie prezydentem, ponieważ będą mogli wówczas podzielić się wpływami w partii lub rządzie. - To oczywiste, że pierwsze reakcje będą negatywne, ale może opinia publiczna oswoi się z tym i zaakceptuje kompromis w sprawie konstytucji. A jak kompromis, to trzeba pójść na ustępstwa wobec przeciwnika - stwierdził nieoficjalne jeden z polityków PO. Czytaj też: Jakie zmiany w konstytucji proponuje premier?