Centrum Obsługi Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w październiku zaczęło rozsyłać "Ofertę świąteczno-sylwestrową" dla turystów. Każdy, kto chce spędzić sylwestra w ośrodku rządowym Święty Konstantyn k. Warny w Bułgarii, ma zapewniony przelot samolotem dla VIP-ów. Koszt 12-dniowego pobytu to 1580 zł od osoby. Od początku 2006 roku w maszynach rządowych (jest ich 13) stwierdzono niemal 300 usterek i awarii. W samych tylko jakach, nazywanych przez pilotów latającymi trumnami, i TU 154, którymi latają głównie premier i prezydent - ponad 100. Kancelaria premiera przekonuje jednak, że loty z turystami na pokładzie pozwalają utrzymać maszyny w dobrym stanie technicznym. - Loty do Warny odbywają się w ramach obowiązujących lotów szkolno-treningowych (bez VIP-ów na pokładzie), niezbędnych zarówno dla pilotów, jak i dla samolotów - wyjaśnia KPRM. I dodaje, że właśnie loty do Bułgarii przyczyniają się istotnie do zachowania prawidłowej eksploatacji samolotów rządowych oraz zmniejszenia kosztów ich eksploatacji. Problem w tym, że w tej chwili sprawny jest tylko jeden rządowy samolot - TU 154. Nie wiadomo, kiedy pozostałe będą sprawne. - Drugi tupolew jest na przeglądzie, a wszystkie jaki-i są w remoncie - mówi "ŻW" ppłk Wiesław Grzegorzewski, rzecznik Sił Powietrznych. Rządowych maszyn nie poleca były premier Leszek Miller, który sam przeżył upadek helikoptera dla VIP-ów. - TU 154 to dobra maszyna. Problem w tym, że te nasze są za stare. W żadnym razie nie proponowałbym lotu jakiem - mówi. Zaskoczony wykorzystywaniem rządowych maszyn w ten sposób jest również Aleksander Szczygło z PiS, były minister obrony. - Jestem przeciwny, aby były wykorzystywane do celów komercyjnych - mówi. - To nieuczciwe, kiedy można wykorzystać oferty np. tanich linii lotniczych - dodaje.