Tymczasem technicy ABW pojawili się już w redakcji tygodnika. Zanim doszło do rozmowy prokuratora z pełnomocnikiem wydawnictwa, Sylwester Latkowski wzburzony krzyczał, że ludzie w redakcji nie mogą pracować. - A może pan powiedzieć, dlaczego nie zrobił pan tego jak zawsze? - mówił naczelny "Wprost", zwracając się do prokuratora. - To nie jest pierwszy przypadek, że ktoś żąda wydania dokumentu, nośników. Za każdym razem było tak, że ktoś dzwonił do redakcji i jeszcze nigdy nie było odmowy współpracy - mówił Latkowski. Jak czytamy na stronie "Wprost" po rozmowie z prokuratorem Gackiem w obecności prawników Sylwester Latkowski powiedział, że redakcja będzie przeszukiwana. Przekazał także informację, że w przypadku odmowy wydania nośników zawierających nagrania, prokurator zabierze jego komputer. - Zabranie mojego komputera to jest bandytyzm. Jeżeli w tym kraju jest tak, że można tak zrobić, to po co są media? Do każdego będą przychodzić i zabierać dyski - mówił Latkowski. Mecenas Kondracki dodał, że forma wizyty prokuratora w towarzystwie agentów ABW to "dosyć ordynarne najście". Taśmy "Wprost" Nagrania rozmów m.in. szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem Narodowego Banku Polskiego Markiem Belką oraz b. wiceministra finansów Andrzeja Parafianowicza ze Sławomirem Nowakiem tygodnik "Wprost" ujawnił w sobotę. Na upublicznionym przez "Wprost" nagraniu słychać, jak szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz rozmawia z prezesem Narodowego Banku Polskiego Markiem Belką i byłym ministrem Sławomirem Cytryckim o hipotetycznym wsparciu przez NBP budżetu państwa kilka miesięcy przed wyborami, które może wygrać PiS; Belka w zamian za wsparcie stawia warunek dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz nowelizacji ustawy o banku centralnym. Tygodnik twierdzi, że do rozmowy doszło w lipcu 2013 r. W listopadzie Rostowski został zdymisjonowany; pod koniec maja 2014 r. do Rady Ministrów wpłynął projekt założeń nowelizacji ustawy o NBP. W innej nagranej rozmowie b. wiceminister finansów Andrzej Parafianowicz miał mówić Sławomirowi Nowakowi, że użył swych wpływów do zablokowania kontroli skarbowej u żony Nowaka. W sprawie treści tej rozmowy praska prokuratura wszczęła śledztwo już w poniedziałek. ABW w siedzibie "Wprost" Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur potwierdziła, że prokuratura zleciła czynności ABW. Nie podała szczegółów. We wtorek praska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nielegalnego podsłuchiwania osób pełniących ważne funkcje publiczne, co ujawnił "Wprost". W środę ABW przekazała prokuraturze zebrane przez siebie materiały w sprawie nielegalnych podsłuchów polityków i prezesa NBP.O pierwszym wejściu do redakcji "Wprost" w środę po południu funkcjonariuszy ABW poinformował na Twitterze Michał Majewski, jeden z autorów tekstów "Wprost" o nagraniach. "Do redakcji właśnie przyszło ABW. Weszło trzech panów z ABW. Żądają wydania nośników" - napisał. Latkowski poinformował na stronie tygodnika, że ABW zażądała "wydania nośników pamięci, na których zawarte są materiały dotyczące opublikowanych nagrań rozmów m.in. ministra spraw wewnętrznych, prezesa NBP, Sławomira Nowaka czy Andrzeja Parafianowicza". Latkowski zachowanie agentów ABW odbiera "jako presję na redakcję"; odmówił wydania nośników z nagraniem. Powiedział też dziennikarzom, że poprosił funkcjonariuszy ABW, by "pojechać do prokuratury, aby te czynności były wykonywane w prokuraturze, ale odmówiono". "Prawo prasowe mówi, że jeżeli źródło informacji zastrzegło anonimowość, to ja, Michał Majewski i inne osoby, które miały dostęp do tych materiałów, nie możemy tego ujawnić. Najpierw musimy sprawdzić, czy przekazanie tych materiałów nie doprowadzi do źródła" - mówił Latkowski. Według niego informator na dzień dzisiejszy sobie tego nie życzy. "Jeśli stwierdzi, że tak - wydamy, ale to on musi zdecydować, nie redakcja" - dodał. Jak zadeklarował, tygodnik opublikuje w całości nagrania rozmów. Ponowne wkroczenie Kilka godzin później do redakcji wszedł prokurator Józef Gacek wraz z funkcjonariuszami ABW i zażądał rozmowy z redaktorem naczelnym tygodnika. Po rozmowie z pełnomocnikiem wydawnictwa zapadła decyzja o przeszukaniu. Kodeks karny stanowi, że grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2 podlega ten, kto w celu uzyskania informacji, do której nie jest uprawniony, zakłada lub posługuje się urządzeniem podsłuchowym, wizualnym albo innym urządzeniem specjalnym. Tej samej karze podlega, kto informację tak uzyskaną "ujawnia innej osobie".