Godzina 21.45. Kamera po kolei pokazuje uczestników programu i nagle konsternacja - na miejscu SLD widzimy zadowolonego Mariusza Łapińskiego. - Obecność pana ministra Mariusza Łapińskiego zaintrygowała nie tylko mnie, lecz wszystkich pozostałych gości - mówi Ewa Kopacz z Platformy Obywatelskiej. Gdy m.in. Kopacz i Zbigniew Religa (Blok Senat 2001) przecierali oczy ze zdumienia, Łapiński tłumaczył, że to nie on jest odpowiedzialny za bałagan w służbie zdrowia, bo został odwołany zanim parlament uchwalił ustawę. - Byłem zszokowany zachowaniem się ministra Łapińskiego. Patrzy się nam w oczy, patrzy się nam w twarz, sprawia wrażenie z siebie zadowolonego. To już wchodzi w sferę już chyba charakteropatii - mówi prof. Religa. Autor programu w rozmowie z reporterką RMF mówi, że to Łapiński - były członek SLD - kazał mu podpisać siebie wizytówką Sojuszu. Najciekawszy jest jednak brak reakcji ze strony polityków SLD. Jerzy Wenderlich podkreśla, że były minister choć nie jest w partii, wciąż jest członkiem klubu parlamentarnego. Sekretarz owego klubu dodawał, że nie ma powodów do wyrzucenia Łapińskiego, bo z punktu widzenia klubu jest on... wzorowym posłem.