W oświadczeniu zamieszczonym na stronie internetowej Kancelarii Prezydenta L.Kaczyński podkreślił, że jako były prezydent Warszawy zdaje sobie sprawę, że problem jest trudny. "Tym bardziej jednak apeluję do władz miasta o podjęcie rozmów z kupcami. Nie mogę się zgodzić, że użycie siły wobec osób broniących swych miejsc pracy było konieczne" - napisał. W ocenie prezydenta, władza powinna sięgać po takie rozwiązania z wielkim poczuciem odpowiedzialności wyczerpawszy wszelkie inne możliwości. "Takie konflikty należy rozwiązywać na drodze dialogu i wzajemnego zrozumienia swoich racji" - czytamy w oświadczeniu prezydenta. Lech Kaczyński poprosił jednocześnie obie strony konfliktu "o rozwagę, wzajemny szacunek i dobrą wolę". "Wierzę, że rozmawiając i wychodząc sobie naprzeciw można znaleźć pozytywne rozwiązanie" - podkreślił Lech Kaczyński. Zastępca szefa Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak odnosząc się do wydarzeń związanych z KDT powiedział, że jest oczywiste, iż obowiązuje prawo i trzeba je egzekwować. Ale - jak dodał - ważne jest, by w takich sytuacjach rozmawiać i nie eskalować agresji wtedy, kiedy nie jest to potrzebne. - Nikt nie mówi, że to jest sprawa łatwa, prosta i przyjemna, ale tym bardziej warto rozmawiać i dojść do porozumienia - zaznaczył. Według Stasiaka, warto próbować dojść do jakiegoś kompromisu w interesie wszystkich. Jego zdaniem, propozycja rozmowy powinna wyjść od prezydent miasta Hanny Gronkiewicz-Waltz. - Warto by dwie strony teraz się spotkały, okazały szacunek i spróbowały ustalić podstawowe rzeczy - podkreślił. W wyniku starć przed halą Kupieckich Domów Towarowych w Warszawie rannych zostało 12 policjantów, czterech pracowników ochrony oraz dwoje strażników miejskich - poinformowała Komenda Stołeczna Policji. Z końcem ubiegłego roku wygasła umowa dzierżawy hali KDT. Dziś do hali Kupieckich Domów Towarowych w Warszawie miał wkroczyć komornik. Zabarykadowani w hali kupcy stawiali opór wynajętym przez komornika ochroniarzom. Komornik wezwał policję, która otoczyła halę. Przed wkroczeniem do hali policjanci zostali obrzuceni m.in. kawałkami betonowych płyt. W ocenie kupców likwidacja stojącej w centrum Warszawy hali KDT spowoduje, że 2 tys. osób straci pracę, a do miejskiej kasy przestanie wpływać 6 mln zł rocznie z tytułu podatków. Przedstawiciele miasta wielokrotnie mówili, że hala KDT musi zniknąć ze względu na plany inwestycyjne stolicy. W 2010 r. mają rozpocząć się tu prace związane z budową drugiej linii metra, a następnie - Muzeum Sztuki Nowoczesnej.