Teczka personalna tajnego współpracownika pseudonim "Wolfgang" dotycząca Andrzeja Przyłębskiego została w piątek udostępniona w poznańskim oddziale IPN. Dokumenty obejmują lata 1979-1980. Jak wynika z nich, TW "Wolfgang" "został pozyskany do współpracy 11 czerwca 1979 r.". Jak podano, w celu "zapewnienia dopływu informacji operacyjnych dotyczących przejawów działalności antysocjalistycznej w środowisku studenckim w Poznaniu". Biuro Lustracyjne IPN wdrożyło w piątek procedurę weryfikacji oświadczenia lustracyjnego Przyłębskiego. Jak podał IPN, Biuro Lustracyjne nie wdrożyło wcześniej procedury weryfikującej oświadczenie Przyłębskiego, ponieważ wiązało się to z art. 22 ustawy o ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa z lat 1944-1990. Zgodnie m.in. z tym artykułem, członkowie służby zagranicznej nie są wymienieni jako ci, których oświadczenia lustracyjne podlegają sprawdzaniu w pierwszej kolejności. Tymczasem w zasobie Biura Lustracyjnego znajduje się obecnie ponad 370 tysięcy oświadczeń lustracyjnych, które muszą być przez pracowników biura sukcesywnie weryfikowane. Politycy w sobotę komentowali tę sprawę na antenie radiowej Trójki. Zdaniem Kwiatkowskiego to dobrze, że IPN wszczął procedurę i wyraził nadzieję, że będzie ona przebiegać szybko, bo na podstawie dokumentów z archiwów IPN "szybko powinny zostać podjęte decyzje". - I ta decyzja, która na podstawie tych dokumentów będzie podjęta, to jest ten moment, w którym powinny zostać podjęte decyzje co do przyszłości pana ambasadora - mówił Kwiatkowski. Na pytanie, czy Przyłębski powinien dalej pełnić swoją misję dyplomatyczną, Kwiatkowski odpowiedział: "Poczekajmy na tę decyzję, którą podejmie IPN". "Przyłębski powinien zostać natychmiast wycofany z Niemiec" Grzegorz Długi z klubu Kukiz'15 powiedział, że w sytuacji, kiedy "jest dokument nie budzący wątpliwości, to taka osoba, jak ambasador powinien po prostu podać się do dymisji i wrócić do pracy naukowej, gdzie nie będzie to przeszkadzało". - Ja uważam, że to jest kwestia honoru, to jest kwestia interesu naszego państwa i to jest najlepsze co może zrobić również dla siebie pan ambasador - dodał poseł Kukiz'15. Ze słowami Długiego zgodził się Jarosław Kalinowski z PSL, który uważa, że "tu nie trzeba czekać na żadne badanie, tylko trzeba działania podjąć". - Mamy przedziwne złożenie, bo przypomnę, że pan sędzia Muszyński, który jest prawą ręka pani rzekomej prezes Przyłębskiej TK, był związany ze służbami, został wydalony z Niemiec w ciągu 24 godzin za coś, o czym my nie wiemy, ale co pewnie wiązało się z jego przykrywkową działalnością. Wszyscy troje pracowali w ambasadzie w latach 90. w Niemczech, a więc państwo Przyłębscy i pan Muszyński. Więc sytuacja jest naprawdę bardzo dziwna i bardzo niepokojąca - mówił poseł PO Rafał Grupiński. Jego zdaniem "z punktu widzenia interesów państwa polskiego" oraz "z punktu widzenia dobrej relacji z Niemcami" Przyłębski powinien zostać natychmiast wycofany z Niemiec". W ocenie rzeczniczki Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer, Przyłębski to "raczej nie jest ambasador, z którego możemy być jakoś szczególnie dumni" i "nic złego by się nie stało, gdyby został odwołany", zaznaczając, że "nie chodzi tak bardzo o tą sprawę, ale chodzi bardziej o całokształt jego dotychczasowego dorobku jako ambasador". - Dla mnie jeszcze jest też dwuznaczna sytuacja w kwestii niezależności pani prezes Trybunału Konstytucyjnego w stosunku do rządu, biorąc pod uwagę, że jej mąż jest ambasadorem, który jest z mianowania tego rządu - mówiła posłanka Nowoczesnej, podkreślając, że "zbiorowej odpowiedzialności nie stosujemy". Zdaniem europosła PiS Ryszarda Czarneckiego, zarówno politycy, jak i dyplomaci "powinni być jak żona Cezara poza podejrzeniami, bez dwóch zdań". - W związku z tym wierzę, że IPN błyskawicznie przeprowadzi tą procedurę. Dobrze, że pan ambasador zawnioskował - jak rozumiem - o autolustrację i niech ona nastąpi jak najszybciej - mówił Czarnecki. Zdaniem europosła Przyłębski "bardzo dobrze bronił polskich interesów, niezależnie od tego, co się stało 35 lat temu", a ocenę jego pracy uważa za niesprawiedliwą. Dodał, że wykorzystanie "tej sytuacji jako pretekstu do ataku na jego żonę" uważa za nieprzyzwoite.