- Jeżeli odsłuchany był materiał poglądowy, to nie ma sprawy - powiedział p.o. rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej kpt. Marcin Maksjan. Dodał, że Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie (która jako prowadząca śledztwo jest dysponentem zapisów z czarnych skrzynek rządowego tupolewa) nie wyrażała zgody na ich odsłuchiwanie, a taka zgoda byłaby wymagana prawem. Podkreślił, że sprawę zna tylko ze sprzecznych doniesień mediów; nie potrafił też przesądzić, czy będzie jakieś oficjalne stanowisko prokuratury wojskowej w całej tej kwestii. W krakowskim instytucie badany jest m.in. zapis z "czarnych skrzynek" samolotu Tu-154M, przeprowadzano także potwierdzenie identyfikacji genetycznej ofiar. Dziennikarze wraz z ministrem wysłuchali nagrania z rejestratora. Była to rozmowa wieży w Mińsku z - jak to określono - "nie naszym" samolotem oraz szum w kabinie pilotów. Sam minister wysłuchał natomiast w słuchawkach kilkusekundowego nagrania, w którym, jak poinformował, "miał wszystkie głosy". Wyraził przekonanie, iż trudność pracy polega "na rozkładaniu tych głosów, tak aby zindywidualizować ich odbiór". Kwiatkowski tłumaczył potem, że nagrania, których odsłuchiwał, nie stanowiły materiału dowodowego objętego śledztwem w sprawie katastrofy smoleńskiej, a były tylko standardowymi próbkami z kabiny pilotów. Późnym wieczorem minister powiedział w TVN24: "nigdy nie oczekiwałem i nie prosiłem o dostęp do materiału, który byłby materiałem dowodowym nie będąc już prokuratorem generalnym". "Potwierdzeniem tego co mówię jest udział dziennikarzy w odsłuchiwaniu tego materiału, udział za zgodą - powtórzę to jeszcze raz - szefostwa Instytutu, a nie byłaby ona możliwa gdyby miało dojść do odsłuchiwania materiału innego niż poglądowy" - zaznaczył. - Mam wątpliwości co do tej sprawy, w wyniku otrzymywanych informacji i dlatego będę ją wyjaśniał - zapowiedział Kwiatkowski. Wcześniej w Krakowie kierownik pracowni analizy mowy i nagrań IES Agata Trewińska mówiła podczas odsłuchiwania nagrań z czarnych skrzynek, że w nagraniach "mamy cztery kanały: w pierwszym i drugim mamy korespondencję radiową, w trzecim - nagrania z kabiny, a w czwartym mamy znaczniki czasu". Jak wyjaśniała, "te znaczniki czasu po zdekodowaniu doprowadzą nas do tego, kiedy, o jakiej godzinie rozpoczęła się rejestracja, i kiedy się zakończyła. Natomiast trzeci kanał prowadzi nas do odtworzenia treści rozmów w kabinie; kanał pierwszy i drugi prowadzi do odtworzenia przebiegu rozmowy z wieżą w Mińsku i Smoleńsku. W tych dwóch kanałach mamy też utrwaloną rozmowę z innymi samolotami" - wyjaśniała specjalistka. - Jesteśmy w stanie odsłuchiwać odrębnie poszczególne kanały. Natomiast wiadomo, że konstruując jak to zdarzenie przebiegało musimy równocześnie wszystkie zdarzenia zapisać. Przyjęliśmy pewien sposób graficzny, żeby poprzez przyjęcie kilkukolumnowego zapisu móc odzwierciedlić, kiedy np. była rozmowa z wieżą i co się działo wtedy w naszej kabinie, a także znaczniki czasowe, żeby móc usytuować to w czasie. Potem to wszystko trzeba będzie jeszcze skorelować z parametrami lotu - mówiła kierownik pracowni. Specjalistka od fonoskopii poinformowała także, iż w badaniach odsłuchowych należy przeprowadzić korekcję szumu. - Całkowite zlikwidowanie szumu jest niemożliwe. Musimy mieć na uwadze, że będą badania identyfikacyjne czterech członków załogi i dwóch osób, które weszły do kabiny - powiedziała. Jak wynikało z jej rozmowy z ministrem, specjaliści nie mają materiału porównawczego jednego członka załogi, materiał dwóch kolejnych zawiera się w pięciosekundowych nagraniach, a tylko drugiego pilota jest wystarczający. Ze względu na obecność dziennikarzy, rozmowa została przerwana - w trosce o zachowanie tajemnicy postępowania. Kwiatkowski poinformował też o dodatkowych pieniądzach dla instytutu. - Chciałbym oficjalnie poinformować o decyzji premiera Donalda Tuska. Na mój wniosek budżet IES został zwiększony o 200 tys. zł z przeznaczeniem na finansowanie ekspertyz związanych z katastrofą samolotu Tu-154M na terenie lotniska wojskowego w Smoleńsku - powiedział. - Osobiście będę przyglądał się kosztom tych badań, nie wykluczam, że to nie jest ostatnia decyzja w tym roku. Specjaliści, którzy tu pracują, muszą mieć pełne poczucie, że państwo robi wszystko, aby oni mieli stworzone warunki do skupienia się wyłącznie na ekspertyzach i badaniach - dodał. - Rzeczywiście wykonanie dobrej analizy z zakresu nauk sądowych wymaga kosztów - mówiła dyrektor IES Maria Kała, dziękując ministrowi za zwiększenie budżetu. Jak podkreśliła, szczególnie analizy genetyczne i toksykologiczne wymagają odpowiedniego - tj. dobrej jakości - sprzętu. Minister podkreślił, że krakowski IES jest wiodącą tego typu placówką nie tylko w Europie, ale na świecie, a pracujący w nim specjaliści są najlepsi w swych dziedzinach. Zarówno minister sprawiedliwości, jak i dyrektor Instytutu nie chcieli wypowiadać się na temat terminu zakończenia badań "czarnych skrzynek" z Tu-154M. Jak podkreślili, takich informacji może udzielać jedynie prowadząca śledztwo prokuratura. Minister Krzysztof Kwiatkowski uczestniczył także w piątek w Krakowie w jubileuszu 20-lecia Sądu Apelacyjnego w Krakowie i w otwarciu nowej siedziby tego sądu.